Sportowy samochód popularnej firmy carsharingowej spłonął w piątek w nocy. Auto znalazło się w ofercie zaledwie dzień wcześniej. Przedstawiciele wypożyczalni napisali, że przed pożarem kierowca pędził nim z zawrotną prędkością po Wisłostradzie. Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną pojawienia się ognia.
Informacja o pożarze na ulicy Kasprowicza pojawiła się w sobotę na Facebooku popularnej w stolicy wypożyczalni aut na minuty. "27 sierpnia w nocy na warszawskich Bielanach doszło do poważnego zdarzenia, w wyniku którego spłonęło nasze Audi TT Cabrio" - poinformowała firma. Przypomniała też, że dzień wcześniej, czyli w czwartek, ogłoszona została premiera auta w stołecznej ofercie.
Na miejsce wezwane zostały straż pożarna i policja. - Zgłoszenie otrzymaliśmy o godzinie 23. Po przybyciu na miejsce zdarzenia, zastaliśmy pożar w fazie rozwiniętej. Cały samochód był objęty płomieniami. Strażacy podali jeden prąd wody i ugasili pożar. Później przeszukano auto i sprawdzono je kamerą termowizyjną, ale nie znaleziono już ognisk pożaru. Nasze działania zakończyły się piętnaście minut po północy - relacjonuje Wojciech Kapczyński z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej. Dodaje również, że nie było osób poszkodowanych.
Nie wiadomo, co było przyczyną pożaru
Przedstawiciele firmy opisują, że auto jest niema doszczętnie zniszczone. - Na razie nie znamy dokładnych przyczyn wybuchu pożaru. Te będzie można podać dopiero po oględzinach rzeczoznawcy - powiedział portalowi autokult.pl dyrektor zarządzający Panek Carsharing Leszek Leśniak.
Ustaleniem okoliczności i przyczyn pożaru ma się zająć policja.
Dyrektor podał też, że pracownicy firmy odczytali zapisy z systemu monitorowania prędkości, które wskazywały na "użytkowanie auta w bardzo intensywny sposób". - Na Wisłostradzie kierowca jechał 174 kilometry na godzinę, a prędkość pracy silnika przekraczała pięć tysięcy obrotów na minutę. W wyniku zdarzenia nic nie stało się ani prowadzącemu auto mężczyźnie, ani drugiej osobie, która nim jechała - mówił.
To nie pierwszy samochód z popularnej wypożyczalni, który po tak krótkim czasie został uszkodzony. Zimą ubiegłego roku firma wprowadziła do oferty porsche cayman. Zaledwie po 12 godzinach obecności na warszawskich ulicach, auto skończyło rozbite na barierach przy Twardej. Firma podała wówczas, że policja orzekła na miejscu winę innego kierowcy, ale kierujący porsche był po spożyciu alkoholu.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps / Facebook