Nastolatek śmiertelnie potrącił rowerzystę. Sąd zmniejszył wyrok

Wyrok za śmiertelne potrącenie rowerzysty
Mowa końcowa prokurator
Źródło: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl
Sąd okręgowy zmniejszył wyrok w sprawie Piera C. za śmiertelne potrącenie rowerzysty w Wilanowie. 17-letni wówczas chłopak prowadził auto bez prawa jazdy.

Sąd pierwszej instancji skazał Piera C. na cztery lata więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Orzekł, że nie dość, że C. nie miał uprawnień, to - gdy spowodował wypadek - był pod wpływem środków odurzających. Jednak obrona złożyła w tej sprawie apelację i tak sprawa trafiła na wokandę sądu okręgowego.

We wtorek Piero C. po raz kolejny usłyszał wyrok.

Wątpliwości do próbki krwi

Sąd okręgowy zmienił karę dla młodego mężczyzny. Uznał, że C. nie prowadził sportowego mercedesa będąc pod wpływem środka odurzającego, a jedynie po jego spożyciu.

- Sąd okręgowy zmienia wyrok w ten sposób, że z opisu czynu eliminuje, że jechał pod wpływem środka odurzającego - opisywała sędzia Urszula Myśliwska.

To pokłosie apelacji obrony, która dopatrzyła się, że na protokole po pobraniu krwi nastolatka zabrakło jego podpisu.

- Wciąż nie wiemy, czy jest to krew pochodząca od oskarżonego - przekonywała przed sądem w mowie końcowej mecenas Magdalena Gawińska, która domagała się zmiany kwalifikacji czynu. Jej zdaniem nie było dowodów, aby orzec, że Piero C. prowadził pod wpływem środków odurzających.

Sąd uznał, że brak podpisu eliminuje próbkę jako dowód w sprawie. Dopuścił natomiast wynik drugiego badania (podpisanego prawidłowo), którego wynik był dla sprawcy korzystniejszy - mówił o mniejszej zawartości zakazanej substancji we krwi ("po spożyciu", ale nie "pod wpływem").

Zmiana wyroku

Wyrok został zmieniony z czterech lat na trzy i pół roku pozbawienia wolności. Sąd pierwszej instancji zdecydował również, że C. nigdy więcej nie wsiądzie za kółko, jednak sąd okręgowy zmienił zakaz z dożywotniego na 10-letni.

Sędzia Urszula Myśliwska, uzasadniając wyrok tłumaczyła, że orzeczona przez sąd pierwszej instancji kara czterech lat więzienia nie była karą "rażąco niewspółmierną", jak podnosili obrońcy C.

- Młody człowiek wsiadł za kierownice, nie posiadając uprawnień i stosownych umiejętności, znacznie przekroczył prędkość a także prowadził pojazd po użyciu środka podobnego do alkoholu – stwierdziła sędzia.

Na argument obrony o złym oznakowaniu drogi, na której doszło do wypadku sędzia odpowiedziała: - Oskarżony nie zważał na to, że nigdy nie odbył szkolenia z instruktorami i nie tylko nie poznał przepisów, ale nie nauczył się jeździć, co skutkowało śmiercią człowieka. Znaki adresowane są do kierowców, ponieważ ci mają obowiązek wiedzieć, jak się do nich stosować. Oskarżony w dniu zdarzenia kierowcą nie był.

Komentarz obrony

- Przy tak daleko idących wątpliwościach dotyczących stanu w jakim znajdował się oskarżony podczas wypadku, złagodzenie zakazu prowadzenia pojazdów do lat 10 uważam za sprawiedliwe - skomentowała wyrok adwokatka Wiktoria Domaradzka.

- Inną sprawą jest złagodzenie kary młodocianemu sprawcy wyłącznie o sześć miesięcy. Zdaniem sądu, kara w łagodniejszym wymiarze byłaby społecznie niesprawiedliwa, z czym nie do końca zgadza się obrona. Oskarżony zrozumiał swój błąd i całkowicie przewartościował swoje życie od czasu tego feralnego zdarzenia. Ciężka praca i pomoc rodzinie zmarłego spełni funkcję wychowawczą w znacznie większym stopniu niż dalsze pozostawanie przez niego w zakładzie karnym - podsumowała.

Wyrok jest prawomocny.

Czytaj także: