Dramatyczna sytuacja w stołecznym pogotowiu. "System już przed epidemią był niewydolny"

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Koronawirus uderza w służbę zdrowia
Koronawirus uderza w służbę zdrowiaTVN24
wideo 2/6
Koronawirus uderza w służbę zdrowia (materiał z 2 kwietnia)TVN24

Ratownicy z warszawskich karetek alarmują: sytuacja jest coraz trudniejsza. Sami wymyślają procedury bezpieczeństwa, całym dniami czekają na wyniki testów, godzinami - na odkażenie karetek. W niedzielę z systemu wyłączonych było ponad 10 zespołów.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO>>>

KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. RAPORT TVN24.PL >>>

Sygnały o problemach z funkcjonowaniem pogotowia ratunkowego, spowodowanych kwarantanną, oczekiwaniem na wyniki testów i decyzjami sanepidu dostajemy od kilku dni. Sytuacja gwałtownie pogorszyła się jednak w weekend. Z ratownikami rozmawiał reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz. Nasi informatorzy prosili o zachowanie anonimowości z obawy przed utratą pracy.

- Apogeum wyłączeń to niedzielny wieczór. Nie jeździły wtedy karetki ze stacji Ursynów i stacji przy Puławskiej na Mokotowie. Wyłączona została także stacja Bemowo. Mam również sygnały, że od kilku dni z bazy nie wyjeżdżał zespół z Marywilskiej. Dodatkowo do poniedziałkowego poranka wyłączona była załoga karetki z Otrębus - relacjonuje to, co usłyszał Węgrzynowicz. To oznacza, że w pewnym momencie zawieszonych było ponad 10 zespołów karetek pogotowia. Z ustaleń naszego reportera wynika też, że pracownicy ursynowskiej stacji przy Jarzębowskiego zostali przywróceni do systemu po godzinie 23 w niedzielę.

Jeden zakażony uziemia cały zespół

By zrozumieć skalę problemu, warto spojrzeć na liczby. W 36 oddziałach Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Warszawie działają wyjazdowe zespoły ratownictwa medycznego. Oddziały nazywane są potocznie stacjami, bo pełnią dla ratowników rolę miejsca wyczekiwania na wezwania. Dyspozytornia przy Hożej zarządza w sumie ponad 70 załogami z Warszawy oraz okolicznych powiatów. Wśród oddziałów są takie, gdzie funkcjonuje tylko jeden zespół. Ale są także większe - jak na przykład ten na Poznańskiej w Śródmieściu (6 zespołów), Grenadierów na Pradze Południe (5 zespołów) czy Jastrzębowskiego na Ursynowie (4 zespoły). Oprócz załóg karetek, przy stacjach działają także osoby odpowiedzialne za transporty medyczne czy administrację.

W ciągu doby ratownicy ze stolicy i podwarszawskich powiatów realizują ponad 700 wyjazdów. To, ile osób pracuje na danej stacji, zależy między innymi od tego, w jakim trybie zmianowym funkcjonują poszczególne zespoły, które zwykle składają się z trzech osób. Załogi rozmieszczone są tak, by w razie wezwania czas dojazdu na terenie miasta nie przekraczał ośmiu minut, a poza nim - kwadransa. Jeśli więc z systemu - jak w niedzielę - tymczasowo "wypadną" stacje z Mokotowa i Ursynowa, do mieszkańców tych dzielnic będą musiały dojeżdżać załogi z innych rejonów. Szanse na zrealizowanie wezwania w osiem minut drastycznie spadają.

Co spowodowało tak trudną sytuację? - Nasi rozmówcy informują w sumie o kilku osobach z warszawskiego pogotowia zakażonych koronawirusem, które otrzymały dodatnie wyniki badań. Kolejne osoby zgłaszają objawy - mówi Węgrzynowicz. Gdy pojawia się podejrzenie, że jeden z członków personelu medycznego może być zakażony SARS-CoV-2, może to spowodować tymczasowe zawieszenie wszystkich osób pracujących w danej stacji. Tak zdarzyło się między innymi na Bemowie. - Jeden z ratowników poinformował w niedzielę około godziny 17.30, że uzyskał pozytywny wynik testu wymazowego - zaznacza nasz reporter.

Od niedzielnego popołudnia stacja jest wyłączona z systemu. - Rano ratownicy mogli udać się do domów. Otrzymali też zalecenie, by nigdzie nie wychodzić. Poranna zmiana nie mogła zacząć pracy. Dopiero po 24 godzinach zaczęły do nich spływać oficjalne decyzje sanepidu o nałożeniu kwarantanny - ustalił Węgrzynowicz. Od czasu "zawieszenia'" stacji, z pracy wyłączonych było około 60 osób (załogi trzech karetek oraz karetki neonatologicznej przeznaczonej do transportu noworodków stanowią 52 osoby, pozostali to pracownicy techniczni i administracyjni stacji). Nie jest jeszcze pewne, ile osób ostatecznie zostanie objętych kwarantanną lub nadzorem epidemiologicznym.

"To wszystko nieprawda"

W poniedziałek od rana próbowaliśmy potwierdzić doniesienia ratowników. O rozmowę poprosiliśmy Elżbietę Weinzieher, rzeczniczkę Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans". Pytana o wyłączone załogi i osoby poddane kwarantannie, odparła: "to wszystko nieprawda". Jej zdaniem, osoby przekazujące takie informacje "chcą straszyć ludzi". - 15 osób pozostaje w izolacji. W poniedziałek jeżdżą 74 karetki - poinformowała krótko.

Konkretnych informacji nie uzyskaliśmy także od dyrektora warszawskiego pogotowia Karola Bielskiego, który nie odbierał naszych telefonów. "Sanepid prowadzi czynności na okoliczność ekspozycji. Nie można na tę chwilę potwierdzić czterech przypadków" - odpisał w odpowiedzi na pytania przekazane esemesem. Kolejne prośby o kontakt pozostały bez odpowiedzi.

Trzy przypadki zakażenia, kilkadziesiąt osób w kwarantannie

Aktualne dane przekazała nam za to Joanna Narożniak, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie.

"Potwierdzam trzy przypadki dodatnich wyników w kierunku koronawirusa: dwie osoby ze stacji pogotowia na Mokotowie (jedną z nich jest kierowca, który zajmował się również zapleczem technicznym, wydawaniem sprzętu). COVID-19 wykryto również u jednego z kierowców stacji pogotowania na Bemowie. Mężczyzna sam zgłosił się z objawami do Szpitala Zakaźnego przy ulicy Wolskiej. Po pobraniu wymazu osoba ta została skierowana od razu na zwolnienie lekarskie, a po otrzymaniu wyniku dodatniego została objęta dochodzeniem epidemiologicznym i skierowana do izolacji domowej" - informuje rzeczniczka.

Zaznacza też, że wszystkie trzy osoby z dodatnimi wynikami przebywają na zwolnieniach lekarskich w izolacji domowej.

"Ogółem na kwarantannie przebywa już 45 osób ze stacji na Mokotowie i 13 osób z Ursynowa. Powiatowe służby sanitarne są natomiast w trakcie zbierania wywiadów epidemiologicznych dotyczących 23 osób zgłoszonych ze stacji na Bemowie. Zgodnie z obowiązującymi zaleceniami, wszystkie osoby będą przebywać na kwarantannie, a co najmniej po siedmiu dniach zostaną u nich przeprowadzone testy na obecność koronawirusa" - wyjaśnia Narożniak.

Wcześniej kwarantanną objęty został też jeden ratownik medyczny pogotowia Meditrans, który miał kontakt z pacjentem dodatnim w Szpitalu Kolejowym w Pruszkowie.

Czytaj więcej: Co szósty zakażony koronawirusem to członek personelu medycznego >>>

"Niewydolny system"

- System ratownictwa już przed epidemią był niewydolny. Obecnie nie zaszła w nim żadna znacząca zmiana - mówi nam jeden z warszawskich ratowników. Pogotowie otrzymuje coraz więcej zgłoszeń, tymczasem liczba zespołów pozostaje ta sama lub wręcz bywa okrojona ze względu na kwarantannę lub oczekiwanie w izolacji na wyniki testów. Jak opisuje ratownik, jeszcze przed epidemią COVID-19 zdarzało się, że niektórzy pracowali ponad 200 godzin w miesiącu, bo na bieżąco łatane były dziury w grafiku. W dodatku część osób dorabiała, dyżurując w szpitalnych oddziałach ratunkowych. Wylicza też, że w karetkach specjalistycznych brakowało lekarzy.

Jak jest teraz? - Jedyne wytyczne, jakie otrzymaliśmy, to konieczność mierzenia temperatury przed rozpoczęciem dyżuru. Dostaliśmy też dodatkowe termometry bezdotykowe zakupione przez dyrekcję - mówi pracownik pogotowia. Jego zdaniem największym błędem jest brak izolacji od siebie poszczególnych zespołów. - Każdy pracuje z każdym. Działamy w trybie rotacyjnym, jesteśmy przerzucani ze stacji na stację - wyjaśnia.

Efekt? Wystarczy jedna osoba z potencjalnym kontaktem z zakażonym lub podejrzanymi objawami, by sparaliżować pracę od kilku do nawet kilkudziesięciu osób. Według naszych ustaleń tak było w przypadku jednego z zakażonych ze stacji na Mokotowie. - To tak zwany kierowca zastępczy. Oznacza to, że obsługuje transporty medyczne i jest kierowany wszędzie tam, gdzie brakuje ludzi. Dlatego mógł mieć kontakt z wieloma osobami - wyjaśnia Artur Węgrzynowicz.

Boją się o swoje rodziny

Ratownicy wskazują, że sytuacji nie poprawia też tempo pracy inspekcji sanitarnej. Nie otrzymują szybko konkretnych decyzji o kwarantannie, a to powoduje przestoje w ich pracy. Zdarza się, że przez długi czas nie wiedzą, co mają robić. Do sanepidu nie mogą się dodzwonić. Do tego dochodzą obawy o zdrowie. - Boimy się o nasze rodziny i bliskich. Jesteśmy w stanie zabezpieczyć się przed kontaktem z zakażonymi pacjentami, ale nikt nie chroni nas przed złą organizacją pracy - żali się kolejny rozmówca.

I przypomina sytuację z początków epidemii, gdy pracownicy warszawskiego pogotowia musieli oczekiwać na wyniki pacjentów z podejrzeniem koronawirusa w karetkach. Często nawet przez kilkanaście godzin. Jego zdaniem to również pokazało nieprzygotowanie systemu ratownictwa medycznego do walki z rozprzestrzenianiem się SARS-CoV-2. Jedna z ratowniczek pisała o wspomnianych warunkach izolacji w mediach społecznościowych, otrzymała później wypowiedzenie z pracy. Gdy sprawa nabrała rozgłosu medialnego, zostało ono cofnięte.

Kolejka do dezynfekcji karetek

Pracownicy warszawskiego pogotowia opowiedzieli nam też, jak dotychczas wyglądało dezynfekowanie karetek na stacji Woronicza, pełniącej funkcję zaplecza technicznego. Jak opisywali, na ponad 70 karetek mieli do dyspozycji tylko jedno urządzenie do dezynfekcji. Drugie pojawiło się dopiero po miesiącu walki z epidemią.

Czas dezynfekcji karetki to minimum pół godziny. Potem konieczne jest jeszcze wietrzenie. Ratownicy czekali w długich kolejkach, aż ich pojazd uda się przywrócić do użytku. - W pełnych kombinezonach ochronnych, maskach i goglach musieli nawet po kilka godzin czekać, aż karetka zostanie odkażona. To na pewno nie wpływa na ich komfort pracy i bezpieczeństwo - zauważa Węgrzynowicz.

O kolejkach do odkażania karetek mówił także ratownik Michał Fedorowicz w rozmowie z TVN24:

Pracują przez kilka godzin w zamkniętych kombinezonach
Pracują przez kilka godzin w zamkniętych kombinezonachFilip Folczak / TVN24

Samowystarczalni

Ratownicy opisali nam, że na własną rękę starają się wypracować procedury, które pomogą im uchronić się przed ryzykiem zakażenia. Ten pomysł odnosi się do przypadków, gdy pacjenci zatajają przed dyspozytorami informacje o kwarantannie i niepokojących objawach.

- Podczas wezwań, które nie wymagają pilnej interwencji, czyli na przykład nie jest to zatrzymanie krążenia, a wstępny wywiad nie wskazuje na dodatni wynik testu na koronawirusa, do mieszkania wchodzi tylko jeden zabezpieczony ratownik. Chodzi o to, by w przypadku gorączki czy kaszlu u pacjenta, kontakt z nim miała tylko jedna osoba, a nie cały zespół - wyjaśnił trzeci ratownik, który zgodził się z nami porozmawiać.

Autorka/Autor:Artur Węgrzynowicz Klaudia Kamieniarz katke/b/r

Źródło: tvnwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl