Dzielnicowi funkcjonariusze przypuszczali, że w jednym z mieszkań w Rembertowie mogą znajdować się znaczne ilości środków psychoaktywnych. Gdy przyjechali pod wskazany adres, zauważyli kobietę, która w towarzystwie innej kobiety i dziecka odjechała samochodem. Postanowili zatrzymać ją do kontroli. Okazało się jednak, że w pojeździe nic nie było.
"Coś tam może się znajdować"
Gdy kryminalni zapytali 26-latkę siedzącą za kierownicą, czy może mieć nielegalne środki w mieszkaniu, odpowiedziała, że coś tam może się znajdować. - W trakcie przeszukania pod szafką w jednym z pomieszczeń policjanci znaleźli kilka foliowych worków, z suszem o charakterystycznym zapachu, o łącznej wadze około 800 gramów - przekazał Robert Koniuszy.
Dodał, że badanie narkotestem potwierdziło, że to marihuana, a 26-latka nie potrafiła wyjaśnić policjantom, skąd narkotyki znalazły się w jej mieszkaniu. - Podejrzana została zatrzymana i przewieziona do policyjnego aresztu. Jej pięcioletnia córka została przekazana swojej babci - podał Koniuszy.
Narkotyki w aucie
Kryminalni wiedzieli również, że kobieta mieszka z 33-latkiem, dlatego postanowili sprawdzić również jego. Mężczyzna został zatrzymany następnego dnia w Ząbkach podczas spotkania z innym mężczyzną. Początkowo wszystko wskazywało, zdaniem policji, że to jego klient, który przyjechał odebrać narkotyki. Jak podają funkcjonariusze, szybko okazało się jednak, że to adwokat, który miał mu doradzić w sprawie zatrzymania partnerki.
- Na spotkanie z mecenasem 33-latek przyjechał z narkotykami w aucie. W trakcie przeszukania jego toyoty funkcjonariusze znaleźli około 12 gramów nielegalnego suszu. Mężczyzna przyznał się, że to jego. Podzielił los swojej pranerki i również trafił do policyjnej celi - relacjonuje Koniuszy.
26-latka usłyszała zarzuty posiadania znacznej ilości środków psychoaktywnych, za co grozi jej kara do 10 lat więzienia. Jej partner również usłyszał zarzuty. Grożą mu trzy lata więzienia.
Autorka/Autor: kz/ran
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KSP