Drogowców czekają trudne decyzje dotyczące przyszłości systemu Veturilo. Tylko jedna firma chce zostać jego operatorem w najbliższych latach. Ale jej oferta przekracza planowany budżet o 42 miliony złotych. Zajmująca się tym dotychczas spółka Nextbike nie jest zainteresowana kontynuowaniem współpracy. Jej przedstawiciele twierdzą, że nie ma to związku z jej sytuacją finansową.
Na początku tygodnia Zarząd Dróg Miejskich otworzył oferty w ogłoszonym w marcu przetargu na obsługę Veturilo w latach 2021-2028. - Jest jedna oferta, ale niewiele więcej możemy w tym momencie powiedzieć. Teraz będzie ona sprawdzana. Przez najbliższe dwa, trzy tygodnie będziemy analizować, czy jest prawidłowa - mówi nam Mikołaj Pieńkos, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.
Planowany budżet drogowców na obsługę systemu Veturilo przez najbliższe osiem sezonów to 128 milionów złotych. Tymczasem jedyny chętny - hiszpańska firma Marfina - wycenił tę usługę na 170,8 milionów złotych.
- Musimy sprawdzić, czy ta oferta jest atrakcyjna - zaznacza Pieńkos. I tłumaczy, że jeśli okaże się, że jest korzystna, a zakładany budżet został niedoszacowany, to będzie ona rozważana.
Pandemia wpłynęła na popularność Veturilo
Rozpoczynając poszukiwania nowego operatora, drogowcy ogłosili w marcu planowane zmiany w systemie. Po konsultacjach społecznych doszli do wniosku, że warto zwiększyć liczbę dostępnych rowerów o ponad tysiąc (do około 6,4 tys.) i skupić się na rozwijaniu aplikacji mobilnej, by z większości stacji mogły zniknąć terminale. Kolejną nową i dodatkowo płatną opcją byłaby możliwość pozostawiania rowerów w wyznaczonych strefach poza stacjami.
Częścią systemu miałaby też stać się Warszawska Wypożyczalnia Rowerów, oferującą jednoślady, z których można korzystać przez dłuższy okres, nawet poza sezonem.
Nowa umowa przewiduje, że wszystkie fabrycznie nowe jednoślady mają być wyposażone między innymi w czytnik kart zbliżeniowych, nadajnik GPS, zapięcie na tylne koło oraz diodę informującą użytkownika o stanie roweru.
Tuż po ogłoszeniu przetargu naszą rzeczywistość zmieniła epidemia COVID-19. Rowery miejskie na ponad miesiąc zostały uziemione. Na ich ponowne uruchomienie rząd pozwolił dopiero po majówce. I choć przez ten czas mieszkańcom brakowało Veturilo, które były i są alternatywą dla pojazdów komunikacji miejskiej objętych limitami pasażerów, to nie korzysta z nich już tak wiele osób.
- Liczba wypożyczeń w tym sezonie przekracza w rekordowych dniach 20 tysięcy, a jeszcze dwa-trzy lata temu zdarzało się prawie 50 tysięcy. Z powodu koronawirusa nieczynne są szkoły i uczelnie, dlatego nie ma młodych ludzi na rowerach. Część ludzi przestała też dojeżdżać do biur, bo pracują zdalnie albo opiekują się dziećmi w domach - tłumaczył w rozmowie z "Gazetą Stołeczną" dyrektor ZDM Łukach Puchalski.
Dlaczego Nextbike nie startował? Trzy powody
Restrykcje i spadek naszej mobilności odbiły się na sytuacji finansowej obecnego operatora Veturilo - spółki Nextbike Polska, która w drugiej połowie maja złożyła wniosek o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego oraz wniosek o ogłoszenie upadłości. Jej przedstawiciele zaprzeczają jednak, by powodem niestartowania w przetargu ZDM była jej sytuacja finansowa.
"Spółka, zgodnie z decyzją sądu przechodzi obecnie restrukturyzację, co nie wpływa na zdolność do startowania w przetargach ani na bieżące funkcjonowanie spółki, w tym zarządzanie 41 systemami rowerów miejskich" - czytamy w oświadczeniu Nextbike Polska przesłanym w środę do naszej redakcji. Jak podano dalej, na decyzję o nieubieganiu się o kolejną umowę na obsługę warszawskich rowerów miejskich miały wpływ trzy czynniki.
Zdaniem przedstawicieli spółki, warunki finansowe przetargu "nie uwzględniały wzrostu cen, oraz zwiększenia ryzyka w wyniku pandemii Covid-19". "Możliwa druga fala zachorowań na jesieni, stwarza zagrożenie powtórnym wyłączeniem rowerów miejskich z użytkowania, co musi zostać uwzględnione w ryzykach realizacji kontraktu, a to przekłada się na wyższą cenę usługi" - podkreślono w oświadczeniu. Dodano też, że potwierdzeniem takiego stanu rzeczy jest wartość jedynej oferty złożonej w przetargu, która znacznie przekracza budżet ZDM.
Dalej Nextbike Polska zwraca uwagę na zerwanie łańcuchów dostaw spowodowane pandemią, które znacznie wydłużyło realizację zamówień na rowery i ich części u producentów. "Zdaniem spółki realizacja zamówienia na około 6 400 rowerów, zgodnie z warunkami przetargu, w obecnym czasie jest bardzo wątpliwa, jeśli nie niemożliwa" - zaznaczono.
Ostatnim powodem jest obecna sytuacja na rynku finansów. "W związku z pandemią, banki zaostrzyły warunki finansowania projektów, które mogą być wrażliwe na ewentualną drugą falę zachorowań. Wiąże się to ze zwiększeniem kosztów obsługi kredytów i dodatkowymi wymaganiami jeśli chodzi o zabezpieczenia inwestycji. To z kolei utrudnia realizację projektu i również wiąże się z dodatkowymi kosztami" - dodano.
Czy Warszawie grozi likwidacja Veturilo?
Obecnie Veturilo to blisko 400 stacji i prawie 5800 rowerów, co czyni go największym systemem rowerowym w Polsce i piątym w Europie. W szczytowym okresie Veturilo notuje dziesiątki tysięcy wypożyczeń dziennie, a przez dziewięć lat rowery zostały wypożyczone 25 milionów razy.
Zgodnie z umową z 2017 roku, spółka Nextbike Polska będzie operatorem Veturilo do końca tego roku. Wraz z startem nowego sezonu 1 marca 2021 roku, system powinna przejąć inna firma.
Co będzie jeśli przetarg nie zostanie rozstrzygnięty? Warszawski rower publiczny przestanie istnieć? - Będziemy starali doprowadzić do tego, żeby system Veturlio normalnie funkcjonował. Czeka nas analiza różnych wariantów, jak do tego doprowadzić - zapowiada rzecznik ZDM. Jeden ze scenariuszy zakłada, że miasto może przejąć na swoje barki obsługę rowerów miejskich. - W umowie z Nextbike mamy zagwarantowaną możliwość wykupienia całego systemu po jego wartości księgowej. Jest jednak za wcześnie na taką decyzję - zastrzega Pieńkos.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: ZDM