27 stycznia 2021 roku w Dzienniku Ustaw opublikowano wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów aborcyjnych. Następnego dnia wieczorem w Warszawie – tak jak w wielu miastach – na ulice wyszli manifestanci.
- Babcia Kasia, czyli Katarzyna Augustynek - bo moja klientka zgadza się na podanie nazwiska – była wśród osób, które spontanicznie protestowały między innymi przed siedzibą trybunału. Policja otoczyła ich i przez kilka godzina trzymała w tak zwanym kotle - mówi mecenas Agata Bzdyń z warszawskiej Kancelarii Praw Człowieka, która reprezentuje Babcię Kasię.
Stanęła w obronie jednej z zatrzymanych kobiet
Dodaje, że policja zaczęła legitymować i zatrzymywać protestujących.
- Powoływali się na obostrzenia sanitarne zakazujące zgromadzeń. Jednak protest nie był zorganizowanym zgromadzeniem, lecz miał charakter spontaniczny. Natomiast zakaz zgromadzeń został – jak już w tym czasie orzekały sądy – wprowadzony bezprawnie, bo poprzez rozporządzenie, a nie ustawę – zaznacza mecenas.
Wspomina, że Babcia Kasia stanęła podczas protestu w obronie jednej z zatrzymanych kobiet. – Później policja zarzuciła jej, że miała uderzyć jednego z mundurowych w plecy, do czego moja klientka nie przyznaje się. Nagranie, które zostało przedstawione w sądzie również tego nie potwierdza. Policja zarzuca też, że Babcia Kasia miała znieważyć oraz naruszyć nietykalność funkcjonariuszek już na komendzie w Pruszkowie – opowiada Agata Bzdyń.
Rewizja osobista w toalecie
Babcia Kasia została bowiem przez policję zatrzymana i przewieziona właśnie na komendę w Pruszkowie.
- Trzymali ją przez całą noc. Była zakuta w kajdanki. W dodatku, bez żadnych ku temu powodów, przeszła - w jakiejś brudnej toalecie - rewizję osobistą. Policjantki siłą ściągnęły jej rajstopy. Później w Piastowie, gdzie odwieziono ją na noc, nie dostała nic ciepłego, aby się okryć, a rano nie pozwolono jej dokończyć śniadania, bo rzekomo czas na tę czynność upłynął – relacjonuje mecenas.
Katarzyna Augustynek wystąpiła do sądu o zadośćuczynienie. We wtorek 17 maja przed Sądem Okręgowym w Warszawie zapadł nieprawomocny wyrok w tej sprawie. Kobiecie przyznano 20 tysięcy złotych.
Nieprofesjonalne użycie środków przymusu i upokarzające traktowanie
- Sąd uznał, że moja klientka została niesłusznie zatrzymana, bo policja nie miała ku temu podstaw prawnych ani faktycznych. W ustnym uzasadnieniu wyroku była też mowa chociażby o tym, że użyte podczas zatrzymania środki przymusu bezpośredniego były użyte niewłaściwie i nieprofesjonalnie. Chodzi o to, że mundurowi, którzy nieśli Babcię Kasię do radiowozu robili to w taki sposób, że narazili ją na poniesienie uszczerbku na zdrowiu. Natomiast to, co działo się na komendzie sąd uznał za upokarzające traktowanie. Podkreślał też, że nie było przesłanek do wywiezienia mojej klientki do Pruszkowa. Tamtej nocy pomieszczenia dla osób zatrzymany na warszawskich komendach nie były wszak przeludnione - mówi Agata Bzdyń..
Samodzielna Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie potwierdza, że sąd wyrokiem z 17 maja zasądził na rzecz Katarzyny A. 20 tysięcy złotych od Skarbu Państwa tytułem zadośćuczynienia za niesłuszne zatrzymanie. "Wyrok jest nieprawomocny, a stronom przysługuje środek odwoławczy" - czytamy w mailu.
Sekcja prasowa nie odpowiedziała natomiast na nasze pytania, dotyczące szczegółów uzasadnienia wyroku. Przekazała, że odpowiedzi będą mogły być udzielone dopiero po sporządzeniu przez sędziego referenta uzasadnienia orzeczenia.
Proces karny w tej sprawie oraz szereg innych postępowań przed różnymi sądami
Przed sądem toczy się też proces karny. Prokuratura zarzuca Babci Kasi, że 28 stycznia 2021 roku naruszyła nietykalności i znieważyła funkcjonariusza policji. - Sprawa jest w toku. Mamy nadzieję, że zakończy się już w czerwcu – zaznacza mecenas.
Dodaje, że przed różnymi sądami wobec Katarzyny Augustynek toczy się szereg innych spraw wobec jej klientki.
– Na razie tylko jedna zakończyła się wydaniem prawomocnego wyroku. I był to wyrok uniewinniający. Dotyczył wydarzeń z 21 kwietnia 2021 roku, kiedy Babcia Kasia protestowała przed gmachem Sądu Najwyższego. Demonstracja była związana z posiedzeniem Izby Dyscyplinarnej SN, która wówczas rozpoznawała wniosek prokuratury o zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie sędziego Igora Tulei do prokuratury – wspomina Agata Bzdyń.
Czytaj też: Wyrok nakazowy za szarpania i kopanie policjantów
Zarzuty dotyczyły znieważenia funkcjonariuszy i naruszenia ich nietykalności "poprzez kopanie po nogach, szarpanie i uszczypnięcie w rękę".
- Zarówno sąd pierwszej jak i drugiej instancji nie miały wątpliwości co do niewiności mojej klientki, a Sąd Najwyższy w sprawie o sygnaturze II KK 461/21 uznał - złożoną przez prokuraturę - kasację za "oczywiście bezzasadną" – zaznacza mecenas.
Autorka/Autor: tm/b
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Agata Bzdyń