"Walczmy o kasę na kulturę"

Czy państwo powinno wspierać kulturę? Czy raczej powinna ona na siebie zarabiać? Zdaniem

Obywateli Kultury dotowanie sztuki wysokiej to obowiązek państwa i suma rocznie przeznaczona na tę dziedzinę powinna osiągnąć 1 proc. budżetu państwa. W "Rytmie Miasta" przekonuje do tego scenarzystka Ilona Łepkowska.

- Mnie podejrzewa się o to, że jestem tylko za kulturą komercyjną, zarabiającą na siebie. Istnieje kultura elitarna, trudniejsza w odbiorze, często też droższa. Jest też jednak tak, że seriale zarabiają na Teatr Telewizji i dokumenty. Jest to rzeczywiście zatrważające, że kiedy zaczyna dominować pieniądz, to kultura popularna zaczyna przeważać. Trzeba temu przeciwdziałać – wyjaśnia Ilona Łepkowska.

Utrzymanie poziomu to wydatki

Skomplikowanym przypadkiem działalności kulturalnej są np. teatry. Prócz utrzymywania samego budynku trzeba też zatrudniać szereg fachowców, którzy zadbają o poziom przedstawień.

- Prawie wszystkie teatry są dotowane. Rzadko która scena warszawska jest właścicielem budynku. Powszechny jest w takiej uprzywilejowanej sytuacji. Ateneum już musi płacić czynsz. Ale w teatrze zatrudnić też trzeba specjalistów. Jeśli gramy klasykę w kostiumach, to trzeba to zrobić porządnie, a to oznacza wydatki. Spektakle nie mogą być produkowane metodą gwoździa i sznurka – podkreśla Łepkowska.

Ważną sferą, która wymaga wsparcia, jest kultura lokalna - bo tam wyrabiają się, zdaniem Łepkowskiej, potrzeby kulturalne.

- Uważam, że najwięcej pieniędzy powinno trafiać w miejsca, którym najciężej jest przebić się do publiczności. Często nie dostrzega się domów kultury, które zajmują się młodzieżą, pomagają jej wejść w świat twórczości. To miejsca, w których tworzą się potrzeby kulturalne, wyrabiają się gusta. Jeśli na to nie będzie pieniędzy, to może za chwilę do teatru nikt nie będzie chciał chodzić – opowiada Łepkowska.

Komercja i kultura wysoka powinny współistnieć

Do apelu Obywateli Kultury może przyłączyć się każdy.

- To nasza wspólna sprawa. Wszyscy powinniśmy o to walczyć. Tu nie chodzi o to, że działacze kultury chcą mieć więcej kasy dla siebie. Chodzi o stworzenie wyboru dla widzów, sprzyjanie rozwijaniu umiejętności rozpoznania dobrego i złego oraz o to, by komercja nie stała się zalewającym wszystko mainstreamem – kończy Łepkowska.

TU MOŻESZ PODPISAĆ APEL NA RZECZ KULTURY

www.obywatelekultury.pl

myk

Czytaj także: