Lodowisko na drogach dało się we znaki nie tylko kierowcom, ale również pieszym. Tylko w szpitalu świętej Anny na nocnym dyżurze w niedzielę zostało przyjętych ponad 60 osób.
Marznący deszcz zamienił w niedzielę wieczorem drogi i chodniki w wielkie lodowisko. Kierowcy mieli problem z utrzymaniem prostego toru jazdy, a piesi z utrzymaniem równowagi.
"Ofiary ślizgawicy"
- Wczoraj na dyżurze zostało przyjętych powyżej 60 osób – informuje TVN24 Ewa Barańska, lekarz ze szpitala św. Anny przy Barskiej na Ochocie. – Byli to pacjenci z urazami stawów skokowych, podudzi, potłuczeń miednicy, złamaniami stawów nadgarstkowych. Po prostu ofiary ślizgawicy – tłumaczy.
W poniedziałkowy poranek w szpitalu przy ulicy Barskiej w dalszym ciągu przyjmowane były "ofiary" marznącego deszczu.
- Od godziny ósmej zarejestrowaliśmy ponad 20 osób - mówi Barańska. - Ponieważ nadal jest ślisko, ludzie zgłaszają się z urazami wczorajszymi jak i bezpośrednio po urazie dzisiaj - kończy lekarka.
170 posypywarek
Po godzinie 21 w niedzielę służby poinformowały, że na drogi wyjechało 170 posypywarek, które zabezpieczały nawierzchnię przed śliskością.
"Działania służb oczyszczania miasta obejmują 1450 km stołecznych ulic. Zarząd Oczyszczania Miasta odpowiada za utrzymanie przejezdności tylko części warszawskich ulic, czyli tych, którymi kursują autobusy komunikacji miejskiej. Pozostałe oczyszczane są m.in. na zlecenie urzędów dzielnic" - podał w niedzielę wieczorem ZOM.
ml/ran