To nie była udana sobota dla kierowców, którzy zawitali na ulicę Siemieńskiego. Ta zmieniła się bowiem w tor do ekstremalnej jazdy. Na oblodzonej ulicy doszło od rana do kilku kolizji. Dopiero po południu na miejscu pojawiły się służby, które posypały ulice solą.
- Lodowisko rozciąga się na około 70 metrach ulicy, przy dojeździe do Dickensa. Chodzi o północny odcinek ul. Siemieńskiego – relacjonował przed południem Marcin Gula, reporter tvnwarszawa.pl.
Jak poinformowali mieszkańcy okolicznych budynków, lód pojawił się już w piątek wieczorem.
Uszkodzone samochody
"Przejechało się" już na tym kilkunastu kierowców. Auta wpadają w poślizg i dochodzi do kolizji. – Kilkanaście samochodów jest uszkodzonych. To są raczej drobne uszkodzenia – mówił Gula.
Na miejscu była policja. - Funkcjonariusze ostrzegają kierowców, żeby jechali wolniej – mówił Tomasz Oleszczuk z biura prasowego stołecznej policji. – Powiadomiona zostały też służby miejskie, które mają się problemem zająć. Do tego czasu na miejscu będą policjanci – dodał.
"To nie nasza ulica"
Służby pojawiły się, ale tylko po to, by za chwilę odjechać. - Mieszkańcy twierdzą, że pojawiła się tu solarka, ale ekipa stwierdziła, że to nie jest ulica z ich listy i odjechała - relacjonował Gula.
Sytuację udało się opanować dopiero po południu. - Służby posypały ulicę solą. Działania policji zostały zakończone - poinformował przed godz. 17.00 Oleszczuk.
ran/roody