- Policjanci, którzy przyjechali na miejsce wypadku zastali kierowcę oraz jego dwóch pasażerów poza pojazdem. Każdy z mężczyzn zaprzeczał jakoby miał prowadzić samochód. Ustaliliśmy jednak, że kierowcą był 25-letni mężczyzna - tłumaczy Iwona Jurkiewicz z Komendy Stołecznej Policji.
Tymczasowy areszt
Jak dodaje, kierowca auta miał półtora promila w organizmie, natomiast 33-letni pasażer niespełna promil. Okazało się również, że auto, którym poruszali się mężczyźni, wraz z dokumentami i kluczykami ukradli szefowi w Ursusie.
- Mężczyźni usłyszeli zarzuty kradzieży oraz kradzieży z włamaniem, natomiast młodszy mężczyzna dodatkowo usłyszał zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Niewykluczone, że usłyszy również zarzut spowodowania wypadku - zaznacza policjantka.
W poniedziałek sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował tymczasowy areszt wobec podejrzanych. Za popełnione przestępstwa grozi im kara do 10 lat więzienia.
Jechał bez świateł?
Przypomnijmy, że do wypadku doszło w nocy z piątku na sobotę w Al. Stanów Zjednoczonych, na wysokości Afrykańskiej. Kierowca subaru uderzył w kię. - W skutek zderzenia subaru uderzyło w drzewo i zatrzymało się na pasie zieleni, a kia wyrwała barierki oddzielające jezdnie i przodem uderzyła w betonowy filar - relacjonował reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz.
Ranni z kii byli przytomni. Policja podaje, że łącznie trzy osoby trafiły do szpitala.
Jak tłumaczył reporter, z relacji świadków wynikało, że subaru jechało z wyłączonymi światłami, nagle zjechało na inny pas i bokiem uderzyło w drugie auto.
Zderzenie w al. Stanów Zjedoczonych
ło/b
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl