Wojna zmusiła Darynę i Valerię do ucieczki wraz z rodzinami z Ukrainy do Polski. Teraz grozi im deportacja. Szkolni koledzy, rodzice i nauczyciele pokazują, że nie jest im wszystko jedno. Piszą petycje i próbują temu zapobiec.
"Lera jest bardzo miła, odważna, towarzyska, pomocna, nie boi się wyrażać siebie, jest częścią naszej klasy i szkoły" – tak o swojej koleżance, Valerii Kudarenko piszą uczniowie Społecznego Gimnazjum "Startowa" w Warszawie.
Dziewczyna przyjechała do Polski dwa lata temu. Wraz z rodzicami uciekli z ogarniętego wojną Doniecka. - Jej mama przyjechała do nas w złym wówczas stanie psychicznym – wspomina Ewa Korulska, dyrektorka szkoły.
"Bardzo się z nią zżyliśmy"
Uczniowie placówki wspominają, że początkowo Valeriya obawiała się, że nie znajdzie przyjaciół w Polsce. "Zdarzało jej się płakać na przerwach z powodu strachu o bezpieczeństwo krewnych na Ukrainie. Jednak z każdym dniem stawała się coraz bardziej pewna siebie, jej lęki zdawały się mijać, a my się z nią bardzo zżyliśmy" – podkreślają w petycji, którą stworzyli w jej obronie. Ta jest konieczna, bo dziś dziewczynie grozi deportacja.
Rodzina dziewczyny już kilkukrotnie próbowała zalegalizować swój pobyt. Decyzje były odmowne. Ta ostateczna ma zapaść w styczniu.
"Nie chcemy, aby Lera nas opuściła, przed nami jeszcze wiele wspólnych, cudownych chwil" – przekonują uczniowie.
Chcieli deportować Darynę
W innej szkole sytuacja jest podobna i dotyczy Daryny Shierstuk, której historię opisywaliśmy już na tvnwarszawa.pl. Dziewczynka przyjechała do Polski w 2014 roku wraz ze swoją mamą. Po dwóch latach dostała decyzję o deportacji z Polski w trybie natychmiastowym (do 1 stycznia 2017 roku).
W obronie koleżanki stanęli jej koledzy i koleżanki z Gimnazjum nr 20 w Warszawie, napisali petycję w jej sprawie. - Chcielibyśmy, żeby Daryna została w Polsce, jest częścią naszej klasy. Na razie się nie poddajemy - mówiła reporterce "Faktów" TVN jedna z uczennic.
Apel gimnazjalistów przyniósł pierwsze efekty. Do obrony dziewczyny przyłączył się Rzecznik Praw Dziecka.
Jednak Daryna nadal obawia się, że będzie musiała wrócić na Ukrainę. Przyznaje, że tam nie jest bezpiecznie. – Bałam się, że zaczną nagle strzelać albo bombardować. Kiedy słyszałam dźwięk, jak leci samolot, to wydawało mi się, że zaraz na głowę zaczną spadać bomby – opowiadała dziewczyna.
Jak informował nas rzecznik Urzędu ds. Cudzoziemców, w sprawie dziewczynki i jej mamy trwa postępowanie. Do czasu jego zakończenia panie mogą pozostać w Polsce.
Magda Łucyan /kw/b