Od pożaru hali magazynowej w Wólce Kosowskiej minęły już trzy tygodnie, ale w jej okolicach wciąż unosi się trujący dym. Mieszkańcy położonego kilkadziesiąt metrów od pogorzeliska osiedla czują, że coś tu wisi w powietrzu, bo dym śmierdzi. Nie wiedzą co.
- Niech ktoś uczciwie powie nam, czy ten ciągle unoszący się dym jest szkodliwy i czy zalecana jest ewakuacja. Mamy pozamykane okna, wszystko uszczelnione, w takich warunkach jest trudno żyć – żali się Marcin Kunz, jeden z mieszkańców osiedla.
Co truje mieszkańców Wólki?
Żyć przeszkadza mieszkańcom osiedla pięć substancji. W okolicach pogorzeliska nawet kilkunastokrotnie przekroczone może być dopuszczalne stężenie fosforowodorów. Nieznacznie przekroczone jest też stężenie chlorku winylu, styrenu, ksylenu oraz chlorku metylenu.
Podwyższone stężenie przekroczyło tylko normy ostrzegawcze, a nie alarmowe. Dlatego nie ma powodu, by zarządzać przymusową ewakuację. Opary mogą być jednak szkodliwe dla zdrowia.
Urzędnicy ostrzegają
Czy te informacje docierają do mieszkańców Wólki?
Pierwsza ostrzegała ich administracja osiedla. Co prawda o skażeniu powietrza informowała, kiedy jeszcze strażacy dogaszali pogorzelisko, ale opierała się tylko na doniesieniach medialnych. Wyników badań wtedy jeszcze nie było.
Te przedstawiło dopiero tydzień później Wojewódzkie Centrum Zarzadzania Kryzysowego. Dlaczego dopiero wtedy? Według urzędników wojewody musiałoby istnieć realne zagrożenie, żeby natychmiast poinformować o tym mieszkańców. – Były wtedy przekroczone jedynie stany ostrzegawcze, a nie alarmowe – tłumaczy Ivetta Biały, rzeczniczka prasowa wojewody Mazowieckiego.
Jak dodaje, za taką informację odpowiedzialne są władze samorządowe, a nie wojewódzkie. - Mimo to, taki komunikat przygotowaliśmy – wyjaśnia Biały.
Piłeczka po stronie Lesznowoli
Za to, by odpowiednio poinformować mieszkańców odpowiadają więc władze gminy Lesznowola. Ograniczyły się jednak tylko do opublikowania dwóch zdawkowych komunikatów na swojej stronie internetowej. Zrobiły to dwa tygodnie po pożarze.
Opatrzone dużym czerwonym wykrzyknikiem komunikaty wyjaśniają jednak niewiele, a na pewno nie uspokajają. Jeden z nich odsyła jedynie do komunikatów Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska (WIOŚ). Co kryje się jednak za brzmiącymi groźnie informacjami. Tego nikt mieszkańcom nie tłumaczy:
KOMUNIKAT z dnia 31.05.2011 r. w sprawie stanu jakości powietrza po pożarze w Wólce Kosowskiej w dniu 10 maja 2011 r.
Kolejne pomiary zanieczyszczeń gazowych wokół pogorzeliska hali magazynowej w Wólce Kosowskiej zostały przeprowadzone w dniu 30 maja 2011 r. z wykorzystaniem Mobilnego Stanowiska Pomiarowego przez Państwową Straż Pożarną JRG Nr 6 w Warszawie w dwóch seriach pomiarowych w 6 punktach pomiarowych, w bezpośrednim otoczeniu miejsca zdarzenia na osiedlu przy ulicy Wesołej. Mierzono następujące substancje: benzen, toluen, ksylen, tetrachloroetylen, formaldehyd, furan, fosforowodór, styren, chlorek metylenu, chlorek winylu, tlenek węgla i dwutlenek węgla. Pomiary wykonywano pomiędzy godziną 13:00 i 15:00 oraz pomiędzy 19:00 i 20:00.
Wyniki pomiarów zawiera załącznik nr 1, lokalizację punktów pomiarowych przedstawiono w załączniku nr 2.
Na podstawie pomiarów wykonanych przez PSP 30 maja 2011 r. stwierdzono przekroczenie poziomów odniesienia, określonych w rozporządzeniu Ministra Środowiska dla niektórych substancji w powietrzu, w przypadku fosforowodoru (fosfiny), styrenu, ksylenu i chlorku winylu oraz chlorku metylenu. Pomocniczo, uzyskane wartości zestawiono z poziomem norm higienicznych, obowiązujących na stanowiskach pracy.
Uzyskane wyniki stężeń zanieczyszczeń charakteryzują sie dużą zmiennością, spowodowaną zmieniającym się kierunkiem wiatru. Jak już podawaliśmy we wcześniejszych komunikatach, na podstawie uzyskanych pomiarów stężeń chwilowych nie da się wyprowadzić jednoznacznych wniosków o wielkości narażenia mieszkańców. Niemniej jednak osoby z grupy podwyższonego ryzyka powinny, w miarę możliwości, opuścić tereny przyległe do pogorzeliska do czasu jego ostatecznego wygaszenia i ukończenia prac rozbiórkowych/ zabezpieczających.
Lekarz odeśle z kwitkiem
Drugi ze zdawkowych komunikatów zawiera radę, by w przypadku niepokojących objawów zgłaszać się do lekarza. Tylko, że z tym może być problem.
- Fosforowodór, chlorek winylu? – z zainteresowaniem słucha kierownik z przychodni w Mrokowie. Elżbieta Rosiek dopiero od tvnwarszawa.pl dowiaduje się jakie substancje unoszą się nad Lesznowolą. O to, by informacje o skażeniu trafiły do lekarzy, nikt nie zadbał.
– Nie wiemy dokładnie stężenie jakich substancji jest przekroczone. Takiej informacji nam brakuje – skarży się Rosiak. – Pacjenci przychodzą i skarżą się jedynie, że wciąż czuć dym. My możemy ich jedynie odesłać do toksykologa – dodaje.
Przeszkadza wiatr
Jak bardzo zdrowie mieszkańców jest narażone? Tego nie wiadomo, bo według urzędników, odpowiedź utrudnia ciągle zmieniający się wiatr.
- Na podstawie uzyskanych pomiarów stężeń chwilowych nie da się wyprowadzić jednoznacznych wniosków o wielkości narażenia mieszkańców. Niemniej jednak osoby z grupy podwyższonego ryzyka (dzieci, osoby starsze, przewlekle chore – przyp. red.) powinny, w miarę możliwości, opuścić tereny przyległe do pogorzeliska do czasu jego ostatecznego wygaszenia i ukończenia prac rozbiórkowych – czytamy w komunikacie WIOŚ.
Początkowo hala miała być rozebrana nawet w połowie czerwca. Teraz, po alarmujących wynikach pomiaru powietrza, ma być rozebrana szybciej.
Wojewoda mazowiecki zapewnił, że jeszcze we wtorek zostanie wydawana decyzja o rozbiórce. - Wyda ją powiatowy inspektor nadzoru budowlanego - powiedziała Ivetta Biełay, rzeczniczka prasowa, wojewody.
Bartłomiej Frymus//mz
Źródło zdjęcia głównego: | Polska Agencja Prasowa