- Gdybyśmy miesiąc temu mieli taką wiedzę i doświadczenie, jakie mamy dziś, to złapalibyśmy pytona w kilka godzin - powiedziała Inga Lechowska, wolontariuszka z Animal Rescue Polska.Fundacja podsumowała miesiąc działań w poszukiwaniu pytona tygrysiego nad Wisłą. Około pięciometrową wylinkę, najprawdopodobniej samicy tego gatunku, znaleziono 7 lipca w okolicy Konstancina-Jeziornej.
"Szczęście, że wąż nie jest jadowity"
- W Polsce nikt nie jest odpowiednio przygotowany na tego typu zdarzenie. Nie ma instytucji, która jest odpowiedzialna za dzikie zwierzęta, które mogą zagrażać człowiekowi. Całe szczęście, że ten wąż, którego szukamy, nie jest jadowity, bo mogłoby dojść do tragedii - powiedziała Lechowska.
- Podczas poszukiwań pytona w ciągu miesiąca zgłaszali się do nas kolejni ludzie, którzy chcieli i mogli pomóc. Dziś wiemy, że możemy liczyć na pomoc osób z dronami, samochodami terenowymi, na pomoc psa tropiącego, który by tego węża bardzo szybko namierzył. Koka wytropiła ślady pytona, które zostawił w wąwozie - opowiedziała wolontariuszka.
- Społeczeństwo jest coraz bogatsze, spełnia swoje fanaberie o egzotycznych zwierzętach, które są czasami niebezpieczne, czasami nielegalne. W tym momencie nie jesteśmy w stanie dobrze zabezpieczyć mieszkańców w sytuacji, gdy takie zwierzę ucieknie - uważa Dawid Fabjański z Animal Rescue Polska.
Przypomniał, że w marcu 2000 roku z cyrku "Korona" na warszawskim Tarchominie uciekł tygrys sumatrzański. Podczas próby odstrzelenia zwierzęcia przez policjanta został śmiertelnie postrzelony 43-letni weterynarz.
Specgrupa do egzotycznych zwierząt
Wolontariusz poinformował, że fundacja chce zaproponować Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji stworzenie pięcioosobowej grupy interwencyjnej, "która w ciągu godziny jest w stanie się zebrać i pojechać w każdy kraniec Polski, by łapać zwierzęta, które nie są psem, kotem albo krową".
Grupę miałoby tworzyć dwóch lekarzy weterynarii, technik weterynarii i dwoje wolontariuszy.Fabjański zapewniał, że nie oczekują od MSWiA etatów, tylko wsparcia finansowego na zakup specjalistycznego sprzętu. Według wyliczeń fundacji, miałoby to być nie więcej niż pół miliona złotych.
- Potrzebujemy broni, która na dużą odległość wystrzeliwuje środki usypiające, chwytaków, wyrzutni do siatki oraz dużego samochodu terenowego, bo podczas ostatniej akcji, na którą pojechaliśmy naszym samochodem, zakopaliśmy się i trzeba nas było wyciągać traktorem. Liczymy na zainteresowanie ministerstwa - powiedział Fabjański.
"Znaleziono ślady bytności pytona"
Ministerstwo: zapytanie nie wpłynęło
MSWiA poinformowało, że na razie nie zarejestrowało oficjalnego zapytania od Animal Rescue Polska w sprawie spotkania.
Do poszukiwań i odławiania zwierząt odniósł się rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak. Powiedział, że w każdym planie zarządzania kryzysowego powiatu są zapisane procedury postępowania w takich nietypowych przypadkach.
- Poszczególne powiaty mają także podpisane umowy na przykład z weterynarzami, leśnikami czy strażnikami miejskimi, którzy posiadają odpowiedni sprzęt oraz pojazdy do transportu zwierząt. I straż pożarna, pomagając przy odławianiu, wzywa taką osobę do pomocy. Rozwiązania te sprawdzają się w praktyce, także w przypadku węży - powiedział Frątczak.
Przypomniał, że w dużych miastach straż miejska ma tzw. ekopatrole, które zajmują się odławianiem zwierząt - zarówno dzikich, hodowlanych, jak i domowych. Także strażacy w całym kraju są szkoleni z metod postępowania przy odławianiu różnych zwierząt. - Udzielanie pomocy i ewakuacja zwierzęcia z zagrożonej strefy jest standardem naszych działań ratowniczych - powiedział.
Tylko w tym roku straż pożarna brała udział w ewakuacji 2275 zwierząt, w tym 271 w wyniku pożaru. W ubiegłym roku strażacy interweniowali w sprawie zwierząt ponad trzy tysiące razy.
Poszukiwania pytona trwają
Pytona tygrysiego nie udało schwytać. - Patrolujemy okolice wąwozu, w którym została znaleziona wylinka. Nie zawieszamy działań- powiedziała Inga Lechowska.
W lipcu znaleziono ślady pełzania węża i miejsca, w których mógł wchodzić do Wisły i z niej wychodzić. Potwierdził je pies tropiący. Animal Rescue znalazło także ślady odchodów. - Zostały przekazane do badania przez Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego, ale osiem prób nie dało żadnych rezultatów. Odchody były zbyt przepłukane przez deszcze, żeby dało się potwierdzić, od jakiego zwierzęcia pochodzą - poinformowała Lechowska.
Drony i ustawione nad Wisłą fotopułapki zrobiły tysiące zdjęć terenu, ale na żadnym nie widać pytona.Nie wiadomo, jak pyton tygrysi mógł się znaleźć nad Wisłą. Komenda Powiatowa Policji w Piasecznie prowadzi dochodzenie z artykułu 160 Kodeksu karnego, który mówi o narażeniu innych osób na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
Każdy, kto ma informację o zwierzęciu bądź informacje dotyczące jego ucieczki, jest proszony o kontakt z policją pod numerem (22) 604 52 13 lub Fundacją Animal Rescue Polska - (22) 350 66 91.
Wylinka węża znaleziona nad Wisłą
PAP/kw