Prokuratura bada sprawę pobicia ukraińskiego kierowcy Ubera. Zdaniem śledczych nie doszło do ataku na tle ksenofobicznym. - Ewidentnie była niechęć spowodowana jego pochodzeniem - ocenia przedstawiciel Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich. A sam zainteresowany twierdzi, że został potraktowany jak śmieć.
We wtorek akta sprawy trafiły do Prokuratury Rejonowej Warszawa Ochota.
- Analiza zgromadzonych materiałów nie wskazuje, by do zdarzenia doszło w związku z narodowością pokrzywdzonego. Czynności sprawy prowadzone są w kierunku udziału w pobiciu – przekazał krótko Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej.
"Poszło o matkę"
Chodzi o zdarzenie z piątku. Jak już informowaliśmy na tvnwarszawa.pl Roman, ukraiński kierowca Ubera, przewoził sześć osób. Według relacji kierowcy, klientom zaczęła nie pasować muzyka - doszło do awantury. Podejrzani mieli krzyczeć: Je***y Ukraińcu, wracaj do siebie". Na zamieszczonym w sieci filmie słychać później więcej wyzwisk i widać, jak jeden z pasażerów uderza pięścią kierowcę.
Śledczy nagranie widzieli, ale twierdzą, że w sieci pojawił się tylko jego fragment, a Roman nie był dłużny pasażerom.
- Z zebranego w sprawie materiału dowodowego, w tym relacji samego pokrzywdzonego wynika, że pomiędzy jednym z pasażerów a kierującym pojazdem doszło do wymiany zdań – informuje Łukasz Łapczyński.
- W reakcji na komentarz kierującego o matce tego pasażera, pasażer miał uderzyć kierowcę w twarz, po czym wywiązała się szarpanina. Osoby przebywające z pasażerem próbowały rozdzielić osoby – tłumaczy prokurator.
"Chodziło tylko o to, że jestem Ukraińcem"
Spotkaliśmy się z Romanem (wystąpił przed kamerą tvnwarszawa.pl, ale ze względów bezpieczeństwa nie chciał pokazywać swojej twarzy). Nie zaprzecza, że odpowiadał na wyzwiska jednego z mężczyzn. Mówi, że o wszystkim powiedział policji. Sam też zaniósł funkcjonariuszom nagranie z awantury.
- Były przepychanki słowne, ale jak zaczęli mnie bić, już nie chodziło o disco polo, tylko o to, że jestem Ukraińcem, śmieciem. Gdyby bili mnie za disco polo, to by powiedzieli, że biją mnie za to – komentuje.
Jak mówi, całą sprawę nagłośnił z myślą o innych obcokrajowcach. - Żeby czuli się bezpiecznie. Robię to dla dzieci. Jak ktoś wyjdzie z dzieckiem, albo jakieś dziecko wyjdzie samo ze szkoły, a ma inny kolor skóry czy włosów, to żeby nikt nawet nie pomyślał, że można im zrobić krzywdę - przekonuje.
"Jest to ewidentne"
Tymczasem Konrad Dulkowski z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich nie ma wątpliwości: - Moim zdaniem było to pobicie na tle pochodzenia – mówi.
- W przypadku pana Romana ewidentnie była niechęć spowodowana jego pochodzeniem. Wnioskuję to po komentarzach, które go deprecjonowały, które wykazywały, że jako Ukrainiec jest kimś gorszym. Czego potrzeba prokuraturze? Żeby sprawca krzyczał: dostaniesz łomot, bo jesteś Ukraińcem? Moim zdaniem jest to ewidentne – ocenia.
kz/ran