- Podczas II wojny światowej obok Dworca Zachodniego nie było komory gazowej - powiedział historyk Zygmunt Walkowski. W zeszłym tygodniu zaprezentował nowe ustalenia w kwestii lokalizacji i zasięgu KL Warschau.
Sprawa rzekomej komory gazowej usytuowanej przy Dworcu Zachodnim pojawiła się na początku lat 70., po publikacji tygodnika "Perspektywy". Przez lata pojawiały się ekspertyzy i kontrekspertyzy dotyczące lokalizacji dwóch ceglanych cylindrów, które miały stać nad tunelem w osi alei Prymasa Tysiąclecia (pomiędzy torami kolejowymi). Ponieważ w tunelu odnaleziono urządzenia nawiewne, zwolennicy teorii usytuowania tam komory gazowej udowadniali, że to niemiecki system wtłaczania cyjanowodru z Cyklonu B.
Obalenie mitu
Prezentacja nowych ustaleń dotyczących lokalizacji, zasięgu działania KL Warschau, jego krematorium, sieci obozów na terenie całej Warszawy w okresie II wojny światowej oraz domniemanych komór gazowych przy dworcu Warszawa-Zachodnia odbyła się w Archiwum Akt Nowych w ostatni wtorek.
Podczas konferencji prasowej historyk Zygmunt Walkowski zaprezentował materiał, który 7 grudnia 2016 roku przekazał do Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu IPN. Są to nowe ustalenia w kwestii lokalizacji i zasięgu KL Warschau, dzięki którym obalił powielany przez lata mit o istnieniu komór gazowych na terenie przylegającym do Dworca Zachodniego.
- Podstawą badań były niemieckie zdjęcia lotnicze robione podczas wojny przez Luftwaffe. Dzięki wizycie w Stanach Zjednoczonych udało mi się przywieźć z tamtejszego archiwum do kraju kilka tysięcy skanów tych fotografii - wyjaśnił.
Odnosząc się do planu KL Warschau sporządzonego w 1990 roku przez doktora Piotra Kijkowskiego, badacz udowodnił, że główną część obozu koncentracyjnego zlokalizowano przy ul. Gęsiej (obecnie Anielewicza). Tam przetrzymywano więźniów, greckich i węgierskich Żydów, których zatrudniano do pozyskiwania materiałów i elementów architektonicznych z budynków na terenie getta.
Z kolei porównanie zdjęć Lufftwaffe z powojenną dokumentacją fotograficzną pozwoliło Walkowskiemu na oszacowanie wysokości komina jedynego krematorium w Warszawie (położonego przy ul. Karmelickiej 17a) na 15 metrów wysokości.
Nowe ustalenia
W dalszej części prezentacji badacz wskazał, że przez całą II wojnę światową tunel przy Dworcu Zachodnim był przejezdny, a na obszarze przylegającym do tego dworca nie było żadnej niemieckiej infrastruktury obozowej. Podobnie teren Lasku na Kole nie był częścią obozu niemieckiego, a jedynie obszarem, na którym zakwaterowano pracowników instytucji komunalnych w Warszawie (m.in. magazynierzy, pracownicy gazowni, tramwajarze).
- Ta ekspertyza będzie miała brzemienne skutki. Sądzę, że dzięki niej w Instytucie Pamięci Narodowej powstanie dokument, który będzie stanowił wytyczną i pozwoli upamiętnić ofiary - podsumował swoją prezentację Walkowski, znany varsavianista, ekspert do spraw wojennych fotografii lotniczych.
Spór o komory gazowe
W 2008 roku doktor Bogusław Kopka z Instytutu Pamięci Narodowej stwierdził, że pod Dworcem Zachodnim komory gazowej nie było. Podkreślał, że nie istnieją żadne dokumenty w tej sprawie, a Niemcy w ostatnich latach nic nie znaleźli w swych archiwach. Innego zdania była Maria Trzcińska, sędzia z dawnej Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, która nagłośniła sprawę w latach 70. Badacz z IPN twierdzi jednak, że KL Warschau nie był tak wielki, jak sądzono w latach 70. Powstał w lipcu 1943 roku i działał do 5 sierpnia 1944 roku, kiedy zdobyli go powstańcy warszawscy (ocalając blisko 400 żydowskich więźniów).
Zygmunt Walkowski odnalazł powojennych polskich producentów urządzeń nawiewnych, które miały być umieszczone w tunelu pod al. Prymasa Tysiąclecia. Były to m.in. silniki (z fabryki Celma Indukta) oraz głowice, które wykonał w 1972 BIS-POL z Bielska-Białej. Udowadniał, że niemieckie dokumenty, jak i doniesienia wywiadu AK, nie potwierdzają istnienia komory gazowej przy Dworcu Zachodnim. Na czterech seriach zdjęć wykonanych przez grupy rozpoznawcze Luftwaffe (od października 1943 do listopada 1944) także nie ma śladu cylindrów.
Warszawski obóz koncentracyjny (w różnych okresach) zajmował teren więzienia na Pawiaku przy ul. Pawiej (jest tam dziś muzeum), teren Gęsiówki, czyli nieistniejącego wojskowego więzienia przy Gęsiej oraz okoliczne ulice. Niektórzy historycy (m.in. prof. Włodzimierz Bojarski) włączali dotąd w obszar KL Warschau także różne obozy pracy zlokalizowane na obrzeżach miasta, co okazało się błędem. Zdaniem ekspertów z IPN, w KL Warschau zginęło nie 200, a 20 tysięcy ludzi.
Za kilka dni będziemy obchodzić kolejną rocznicę powstania w getcie warszawskim:
PAP/kw
Źródło zdjęcia głównego: Leonard Sempoliński (Wikimmedia, PD)