Nie udało się znaleźć sprawcy, więc śledztwo w sprawie gwałtu na kobiecie w Lesie Kabackim zostało prawomocnie umorzone przez prokuraturę i sąd. Może być wznowione, jeśli w ciągu 15 lat pojawią się do tego powody. Na szczeblu ministerialnym skontrolowano z kolei działania policjantów zajmujących się sprawą, ale żadnych uchybień nie stwierdzono.
Według zeznań pokrzywdzonej, do przestępstwa doszło w sierpniu 2013 roku w pobliżu ul. Moczydłowskiej, na terenie Lasu Kabackiego. Sprawą zajęła się prokuratura. Jak już pisaliśmy, śledztwo zostało umorzone, ale później od pełnomocnik pokrzywdzonej wpłynęło zażalenie.
- O rzekomo widzianym przez pewną osobę sprawcy - precyzuje rozmowie z tvnwarszawa.pl Wojciech Sołdaczuk, z-ca prokuratora rejonowego Warszawy-Mokotów. - Zweryfikowaliśmy je, ale nie doprowadziło to do ustalenia sprawcy. Sprawą zajął się też sąd i decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa wobec niewykrycia sprawcy utrzymał w mocy - tłumaczy.
Zaznacza jednak, że postępowanie może być jeszcze podjęte, jeżeli pojawią się nowe informacje. - Może być podjęte, dopóki sprawa się nie przedawni. Jest na to 15 lat od daty czynu - wyjaśnia Sołdaczuk. W trakcie wyjaśniania sprawy przez policję, pojawiły się zarzuty pod adresem prowadzących śledztwo funkcjonariuszy. Biegaczka mówiła o nich w wywiadzie dla tygodnika "Newsweek". Relacjonowała, że policjant stwierdził, że ma za małe obrażenia ciała, jak na gwałt. Funkcjonariusz miał kwestionować jej zeznania i namawiać do ich odwołania, tłumacząc, że sprawa będzie długo ciągnęła się w prokuraturze.
Była kontrola w policji
Prokuratura wystosowała w tej sprawie pismo do policji, w efekcie którego zmieniona została policjantka prowadząca dochodzenie. Wyjaśnień zażądał też komendant stołeczny policji. Czy doszukano się uchybień?
Nieoficjalne informacje o nieprawidłowościach w zachowaniu funkcjonariuszy opisała w poniedziałek "Gazeta Wyborcza". Dziennikarze poprosili stołeczną policję, by odniosła się do zarzutów kobiety pod adresem mokotowskiej policji.
- Sposób realizacji czynności przez funkcjonariuszy był przedmiotem kontroli na szczeblu ministerialnym. W jej efekcie nie stwierdzono żadnych uchybień ze strony policjantów - mówi dziennikowi rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek.
Portret pamięciowy
30 sierpnia, ok. godz. 19, napastnik miał zaatakować kobietę, gdy zbiegła ze ścieżki w głąb Lasu Kabackiego. Według zeznań, po zastraszeniu ofiary i gwałcie, mężczyzna uciekł.
Komenda Stołeczna Policji opublikowała portret pamięciowy i rysopis poszukiwanego mężczyzny. Według niego, ma on 35 lat, co najmniej 190 cm wzrostu, muskularną budowę ciała, owalną twarz, opaloną cerę i ciemne, proste, kilkucentymetrowe włosy.
Napastnik był ubrany w jasną koszulkę z krótkim rękawem i długie spodnie. Na rękach miał czarne rękawiczki.
ran/lulu
Źródło zdjęcia głównego: SkyMaja / Wikipedia (CC BY-SA 3.0)