Rozłożeni na leżakach czy kocach warszawiacy zjawili się w sobotę około godz. 21 przy CNK. Cel był jeden: oglądanie spadających gwiazd, które miały być widoczne po zmierzchu.
"Myślę o marzeniach"
- Co roku, jak są spadające gwiazdy, myślę o marzeniach. Co roku, jak jest ten moment, zastanawiam się, ile z tych marzeń jest spełnionych – mówiła jedna z kobiet w rozmowie z reporterem TVN 24.
- Swoją pierwszą spadające gwiazdę dostrzegłam niedawno. I to w szczerym polu – dodawała inna.
Niestety to nie był dobry moment, by zobaczyć je w Warszawie. Perseidów nie było widać, bo niebo zasłoniły chmury.
A specjalnie dla chętnych podziwiania gwiazd zgasły m.in. iluminacje mostów Śląsko-Dąbrowskiego, Świętokrzyskiego i Poniatowskiego oraz Stadionu Narodowego. Do akcji włączył się także Zarząd Dróg Miejskich, który wyłączy część latarni znajdujących się w okolicy CNK i bulwarów wiślanych.
Piękne, świetliste zjawiska
- Perseidy to meteory, czyli drobiny materii pochodzenia kometarnego. Komety powracając w okolice słońca wyrzucają z siebie duże ilości gazów i pyłów, które później, gdy Ziemia wpada w nie podczas swojej rocznej wędrówki dookoła Słońca, spalają się w atmosferze i tworzą piękne, świetliste zjawiska nazywane meteorami - mówił Karol Wójcicki, pupularyzator astronomii, autor strony "Z głową w gwiazdach".
Perseidy możemy obserwować od ponad dwóch tysięcy lat.
Zdjęcie na stronie głównej: Tomasz Gzell/PAP
ran/pm