Śmigus i dyngus to nie to samo

Tradcyja lanego poniedziałku
Źródło: Dawid Krysztofiński/tvnwarszawa.pl

Poniedziałkowy zwyczaj ganiania z sikawkami i kubłami wypełnionymi wodą jest mocno zakorzeniony w polskiej tradycji. Przed laty w rolę "oprawców" wcielały się m.in. dziady śmigustne. - Dzieci mogły się ich przestraszyć - mówi Amudena Rutkowska z Muzeum Etnograficznego.

- Poniedziałek świętowano w różny sposób, w zależności od regionu – mówi Rutkowska. Teraz Śmigus-Dynugs kojarzy nam się jednoznacznie. - Ale kiedyś Śmigus był czymś innym, a Dyngus był czymś innym - dodaje.

Z kogutem na wózku

Ten drugi zwyczaj z wodą nic wspólnego nie miał. Chodziło o to, żeby okładać się witkami brzozowymi. - Po prostu bito się nawzajem - tłumaczy Rutkowska. Ale za tym kryła się świąteczna symbolika. Witano w ten sposób nowe i oczyszczano się.

W kilku miejscach w Polsce jest też zwyczaj chodzenia od domu do domu z tzw. kurkiem dyngusowym, czyli specjalnym wózkiem. Wkładano do niego nawet żywego koguta. - Teraz jest to przeważnie plastikowa replika. Osoby, które odwiedzano, wkładały do wózka coś w rodzaju datków dla kolędników - mówi Rutkowska.

Długie kapelusze

Czym innym był jednak Śmigus. - To było owe polewanie się wodą, które symbolicznie oznaczało płodność i nowe życie - wyjaśnia Rutkowska. Dzisiaj zwyczaj polewania wodą kojarzy się raczej z ganiającą się młodzieżą. Kiedyś nazywano by ich dziadami śmigustnymi. - Polewali za pomocą specjalnych sikawek, ale byli przebrani w słomiane stroje i wielkie długie kapelusze - wyjaśnia Amudena Rutkowska. Co więcej, mogli też budzić strach. – Szczególnie dzieci mogły się ich przestraszyć – dodaje Rutkowska.

ran/roody

Czytaj także: