Seria pożarów w blokach na Ursynowie. "To ktoś z osiedla, kto zna kody"

[object Object]
Koński Jar 10Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl
wideo 2/2

Gdy ktoś krzyknął "pomocy!", Grażyna pomyślała, że to libacja. Ale po chwili usłyszała: "Ludzie, co z wami? Uciekajcie". To był pożar. W ciągu miesiąca w trzech sąsiadujących ze sobą blokach paliło się trzykrotnie. We wtorek policja zatrzymała podejrzewanego o podłożenie ognia. Mieszkał na tym samym osiedlu.

W klatce przy Końskim Jarze 10 wciąż jeszcze śmierdzi spalenizną. Ściany czarne, na podłodze potłuczone szkło, winda nie działa. Ludzie lawirują między leżącymi na podłodze elementami oświetlenia i resztkami mebli.

Drzwi na pierwszym piętrze nadają się już tylko na śmietnik. Klamki się stopiły, kontakty wiszą bezwładnie.

W ostatni poniedziałek 10 czerwca, dwie godziny po północy, na pierwszym piętrze zaczęły palić się meble ustawione tuż przy wejściu do jednego z lokali.

- Gdyby nie stalowe drzwi, ogień na pewno wdarłby się do mieszkania. Ta kobieta by zginęła - mówi nam mężczyzna, który reperuje spalone rury.

Pożar w bloku przy ulicy Koński Jar 10tvnwarszawa.pl

Ludzie wychodzili balkonami

Teresa: - Usłyszałam trzask. Jakby ktoś butelki rozbijał. Coś zaczęło śmierdzieć. Wybiegłam na zewnątrz, zobaczyłam dym unoszący się z bloku. Choć do pożaru doszło w sąsiedniej klatce, u nas też było ogromne zadymienie. Nie mogłam już wrócić do mieszkania, strażacy mnie nie wpuścili, a przecież mąż i syn zostali w domu.

Grażyna: - Obudziłam się, bo ktoś krzyknął "pomocy!". Myślałam, że to jakaś libacja, ale nagle usłyszałam: "Ludzie! Co z wami? Uciekajcie!".

Kiedy wyjrzała na zewnątrz, okna sąsiadów były już pootwierane. Ludzie wychodzili przez balkony na dwór. Ktoś podawał sobie dziecko z jednego na drugie piętro.

- Przecież on mógł nas pozabijać! - mówi nam Janina.

- Skąd pani wie, że to było podpalenie? - pytam.

- Szafy same się nie podpalają - odpowiada kobieta. - Przecież to nie pierwszy przypadek, kiedy na naszym osiedlu płoną meble zostawione na klatkach schodowych - wyjaśnia.

To nie był pierwszy pożar przy Końskim Jarze.

"Uratowała nas córeczka"

Po raz pierwszy paliło się 15 maja w bloku pod numerem 2.

Ogień pojawił się na siódmym piętrze. Spłonął pozostawiony tuż przy drzwiach wózek. Dziś ściana jest już otynkowana. Po pożarze zostało tylko trochę śladów: kilka spalonych płytek na podłodze i nadpalone drzwi.

- Nie skończyło się tragedią dzięki mojej siedmiotygodniowej Agatce. To ona nas uratowała - mówi Agnieszka, właścicielka mieszkania, do którego wdzierał się ogień.

Kobieta wstała, żeby nakarmić córkę, bo ta płakała. Było po pierwszej w nocy. Wtedy poczuła dziwny zapach i odgłos, jakby z ogniska. W przedpokoju było już czarno od dymu.

- Kiedy wyjrzałam przez wizjer zobaczyłam ogień. Obudziłam męża - opisuje. Oprzytomniał błyskawicznie.

Co chwilę otwierał drzwi i polewał wodą płonący na klatce wózek. Agnieszka zadzwoniła pod 112. Córki zamknęła w pokoju. W progu położyła mokre ręczniki, żeby nie dostał się do nich dym.

Agnieszka: - Strasznie się baliśmy. Bo jak uciec z dziećmi z siódmego piętra?

Po kilku minutach na miejscu byli już strażacy, pogotowie, policja. Ogień został ugaszony.

- Dogasiliśmy wózek, przewietrzyliśmy korytarz, nikt nie potrzebował pomocy medycznej - mówi Wojciech Kapczyński z warszawskiej straży pożarnej.

W tym miejscu palił się wózek tvnwarszawa.pl

Spalony wózek i dziecięcy rowerek

Dwa tygodnie później, 1 czerwca, w bloku obok, przy Końskim Jarze 4, doszło do kolejnego pożaru.

Ogień pojawił się na parterze. Znów spalił się wózek, a oprócz niego dziecięcy rowerek.

Jacek: - Około godziny 6 sąsiad obudził nas krzykiem. Choć ogień pojawił się na parterze, u nas, na drugim piętrze się dymiło. Moi rodzice mieszkają piętro niżej, zbiegłem do nich.

Im schodził niżej, tym czuł większe ciepło. - Rodzice czuli się dobrze. Chwyciłem za wiadro z wodą i pobiegłem gasić pożar - opowiada.

Na dole byli już sąsiedzi z klatki obok. Kiedy zobaczyli ogień, przynieśli gaśnicę samochodową. Gdy na miejsce przyjechali strażacy, płomieni już nie było.

Nikomu nic się nie stało.

Jacek: - W bloku panowało ogólne przerażenie. Na pierwszy rzut oka było widać, że doszło do podpalenia. Przy ścianie, gdzie oparte były rower i wózek, nie było instalacji elektrycznych. Paliło się na końcu korytarza, przecież tam nikt nie chodzi.

Zatrzymany 18-latek

- Składamy się na ochronę, a przecież i monitoring mamy. Dlaczego ten podpalacz nie został jeszcze zatrzymany? - rozkłada ręce Anna.

- Przecież ewidentnie widać, że to ktoś z osiedla, kto zna kody. Do wszystkich pożarów doszło nocą, nikt by mu nie otworzył. Dlaczego on jeszcze nie został zatrzymany? - wtóruje jej Tomasz.

Policja zapewnia, że pracowała nad sprawą już od pierwszego pożaru.

Gdy Tomasz i Anna pytali w rozmowie z nami, kiedy podpalacz zostanie zatrzymany, nie wiedzieli, że podejrzany o podpalenia jest już w rękach policji.

- Zatrzymaliśmy w sprawie 18-letniego mężczyznę - poinformował nas Robert Koniuszy, rzecznik mokotowskiej policji. Zaznaczył, że mężczyzna nie usłyszał jeszcze zarzutów. Policjanci gromadzą w sprawie materiał dowodowy.

W zależności od tego, co ustalą śledczy, młody mężczyzna może usłyszeć dwa zarzuty: zniszczenia cudzej rzeczy lub sprowadzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach.

Jak ustaliliśmy, mężczyzna mieszkał na osiedlu. Został zatrzymany w pobliskim parku.

Klatka w bloku przy ulicy Koński Jartvnwarszawa.pl

Klaudia Ziółkowska

Pozostałe wiadomości

Policjanci zatrzymali 52-latka, który, zjeżdżając z drogi ekspresowej S7, wjechał na węźle pod prąd i uderzył w bariery. Mężczyzna miał prawie cztery promile alkoholu w organizmie.

Wjechał pod prąd i uderzył w bariery. Miał prawie cztery promile

Wjechał pod prąd i uderzył w bariery. Miał prawie cztery promile

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zmiana regulaminu korzystania z ogrodów Łazienek Królewskich. Dyrekcja wprowadziła zakaz korzystania z tamtejszych trawników. "Już niebawem kapcie na zmianę będzie trzeba brać ze sobą" - komentują oburzeni decyzją warszawiacy. W sprawie interweniował też stołeczny radny.

W ogrodach Łazienek Królewskich nie wolno już siadać na trawie

W ogrodach Łazienek Królewskich nie wolno już siadać na trawie

Źródło:
tvnwarszawa.pl, "Gazeta Stołeczna"

W piątek Zarząd Dróg Miejskich wprowadził nową organizację ruchu w rejonie ulic Złotej i Zgoda. Ma to związek z ich kompleksową przebudową.

Początek metamorfozy Złotej i Zgody. Spore  zmiany dla kierowców

Początek metamorfozy Złotej i Zgody. Spore zmiany dla kierowców

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Ryanair ograniczy ruch lotniczy w porcie Warszawa-Modlin o 50 procent w tegorocznym sezonie zimowym - poinformowali przedstawiciele irlandzkiego przewoźnika. Zarząd portu w Modlinie na razie nie udziela komentarza w tej sprawie.

Ostre cięcie połączeń

Ostre cięcie połączeń

Źródło:
PAP

Na przejeździe kolejowym w Ołtarzewie, gdzie na początku lipca zginął maszynista, nie ma już ograniczenia prędkości do 20 km/h dla pociągów. Wdrożono rozwiązanie, które ma upłynnić ruch na drodze prowadzącej przez tory.

Na tym przejeździe zginął maszynista. Miał być zamknięty, ale pociągi znów jeżdżą szybciej

Na tym przejeździe zginął maszynista. Miał być zamknięty, ale pociągi znów jeżdżą szybciej

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W tirze, który był poza systemem elektronicznego nadzoru transportu, znaleźli 14 milionów nielegalnych papierosów. Tego samego dnia przejęli też mniejszy transport wyrobów tytoniowych i zlikwidowali małą bimbrownię.

Ciężarówka poza systemem nadzoru, a w niej miliony nielegalnych papierosów

Ciężarówka poza systemem nadzoru, a w niej miliony nielegalnych papierosów

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Instalacja z maków na placu Piłsudskiego miała upamiętniać poległych żołnierzy polskich pod Monte Cassino i konie w służbie Wojska Polskiego. Podczas czwartkowych uroczystości kwiaty zostały powyrywane. Właściciele apelują o ich zwrot.

Powyrywali maki z placu Piłsudskiego. "Przykro, że ktoś bezrefleksyjnie zniszczył naszą pracę"

Powyrywali maki z placu Piłsudskiego. "Przykro, że ktoś bezrefleksyjnie zniszczył naszą pracę"

Źródło:
PAP

W piątek rano pątnicy z Praskiej Pielgrzymki Pieszej wyruszyli z Warszawy w drogę na Jasną Górę w Częstochowie. Tradycja tej pielgrzymki sięga XVII wieku.

Uczestnicy najstarszej pielgrzymki na Jasną Górę są już w drodze

Uczestnicy najstarszej pielgrzymki na Jasną Górę są już w drodze

Źródło:
PAP

Po długim weekendzie wykonawca linii tramwajowej do Miasteczka Wilanów otworzy wschodnią jezdnię ulicy Sobieskiego. To oznacza zmiany w kursowaniu kilku linii autobusowych.

Otworzą fragment Sobieskiego, duże zmiany na Mokotowie

Otworzą fragment Sobieskiego, duże zmiany na Mokotowie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Śpiącą na ławce na Pradze Południe 28-latkę obudzili strażnicy miejscy. Okazało się, że mieszkanka Wawra była kompletnie pijana. Wynik badania alkomatem to aż blisko pięć promili.

Pięć promili 28-latki, przed południem zasnęła na ławce

Pięć promili 28-latki, przed południem zasnęła na ławce

Źródło:
tvnwarszawa.pl

27-latek zgłosił kradzież auta, które - jak się okazało - stało na policyjnym parkingu w innym powiecie. W jego historii były luki. W końcu przyznał się, że sam porzucił samochód, bo chciał uniknąć kary. Teraz ma jeszcze większe problemy.

Zgłosił kradzież auta, ale w jego historii coś się nie zgadzało

Zgłosił kradzież auta, ale w jego historii coś się nie zgadzało

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Drogowcy wykorzystują długi weekend na wymianę nawierzchni ulicy Czerniakowskiej. Zamknięta pozostaje jezdnia w kierunku Śródmieścia, pomiędzy Trasą Siekierkowską a Gagarina. Kierowcy jeżdżą objazdami, trasy zmieniły też autobusy.

Długi weekend bez fragmentu Wisłostrady

Długi weekend bez fragmentu Wisłostrady

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci zlikwidowali nielegalną uprawę konopi pod Warką (Mazowieckie). Rośliny skrywał foliowy tunel, były między rosnącymi tam pomidorami. Zatrzymano 44-latka.

Między pomidorami uprawiał konopie

Między pomidorami uprawiał konopie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Radomia "zapolowali" na piratów drogowych i pochwalili się efektami swojej pracy. Jeden z kierowców pędził 204 kilometry na godzinę drogą ekspresową, drugi 126 w obszarze zabudowanym. Pośpiech kosztował ich po pięć tysięcy złotych i 15 punktów karnych.

Jeden miał na liczniku ponad 200, drugi 126 w terenie zabudowanym

Jeden miał na liczniku ponad 200, drugi 126 w terenie zabudowanym

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Dwie rowerzystki zderzyły się na bulwarach nad Wisłą. Jedna uciekła z miejsca zdarzenia, nie udzielając pomocy drugiej, która z potłuczeniami i zawrotami głowy trafiła do szpitala.

Rowerzystki zderzyły się na bulwarach. Jedna uciekła, druga ranna

Rowerzystki zderzyły się na bulwarach. Jedna uciekła, druga ranna

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na drodze krajowej numer 62 pod Legionowem (Mazowieckie) doszło do zderzenia auta osobowego z ciężarówką. Jak podali strażacy, do szpitala trafiły cztery osoby. Jak ustaliliśmy, wśród rannych jest roczne dziecko. Na miejscu lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Ciężarówka na boku, auto w rowie. Cztery osoby ranne

Ciężarówka na boku, auto w rowie. Cztery osoby ranne

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 36-letniego mężczyznę z Wyszkowa, który po pijanemu zjechał z drogi na pobocze i uderzył w drzewo. Z kierowcą, który miał w organizmie 2,5 promila alkoholu, podróżowały dwie nastolatki, też pijane. Tego samego dnia w tej samej okolicy zatrzymany został 34-latek, który wsiadł za kierownicę, mając aż 3,5 promila.

Jechał pijany, rozbił auto na drzewie. Podróżował z dwiema nastolatkami

Jechał pijany, rozbił auto na drzewie. Podróżował z dwiema nastolatkami

Źródło:
tvn24.pl

Cmentarz ewangelicki przy ulicy Kamykowej w Brzezinach trafił do rejestru zabytków.  Decyzję podjął Marcin Dawidowicz, mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków.

Wycięli drzewa, planowali ekshumację. Decyzja konserwatora kończy sprawę

Wycięli drzewa, planowali ekshumację. Decyzja konserwatora kończy sprawę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Niepełnosprawna trzyletnia Emilka nie żyje, była w "stanie wycieńczenia i niedożywienia". Matka dziewczynki trafiła do aresztu. Miała zostawiać swoją córeczkę bez opieki na długie godziny.

Trzyletnia Emilka zmarła z powodu odwodnienia. Była też niedożywiona

Trzyletnia Emilka zmarła z powodu odwodnienia. Była też niedożywiona

Źródło:
Uwaga TVN