Wystawianie mandatów nie przynosiło skutków, dlatego strażnicy zaczęli zajmować towar z nielegalnych stoisk. Kilku handlarzy odpowiedziało agresją, ale straż miejska nie zamierza odpuszczać. Zapowiada dalsze kontrole.
Trzy miesiące temu funkcjonariusze wzięli się za nielegalny handel, stosując nową taktykę. Do busa strażników trafiają pomidory, ogórki, jabłka, pączki czy ubrania.
Na tym nie koniec
Nielegalni handlarze nie odpuszczali. "Kilkukrotnie doszło do ataku kwasem masłowym na pracowników straży miejskiej wykonujących te czynności. Kilku z nich zostało poszkodowanych i wymagali leczenia, skażeniu uległy także nasze pojazdy" – informują strażnicy.
Jednak funkcjonariusze nie dali się zastraszyć. W tym czasie zlikwidowali 170 stoisk. Urząd Kontroli Skarbowej został poinformowany o 105 osobach handlujących bez pozwoleń.
Podobne zawiadomienia zostały skierowane do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który wszczął własne postępowania.
Funkcjonariusze zapowiadają też kolejne działania. "Straż miejska będzie podejmować interwencje także wobec handlujących innymi towarami sezonowymi – także artykułami świątecznymi i pirotechnicznymi, związanymi ze zbliżającymi się świętami i Nowym Rokiem" – zapewniają.
Nie tylko wykroczenie
Strażnicy przypominają, że handel na stołecznych ulicach poza miejscami do tego przeznaczonymi to nie tylko wykroczenie.
"Ci, którzy dopuszczają się tego procederu często naruszają przepisy podatkowe, sanitarno-porządkowe czy epidemiologiczne. Nie jest też rzadkością wprowadzanie do obrotu towaru bez wymaganych oznaczeń, podróbek czy towarów bez akcyzy, o braku kas fiskalnych nie wspominając. Decydując się na zakupy w takich miejscach możemy stać się ofiarami oszustów" – piszą.
O incydentach podczas akcji straży miejskiej informowaliśmy kilkakrotnie na tvnwarszawa.pl:
kz/b
Źródło zdjęcia głównego: straż miejska