Przyjmują tylko w przypadku zagrożenia życia. "Braki kadrowe"

Problemy z przyjmowaniem pacjentów w Szpitalu Bielańskim
Źródło: TVN24
W weekend izba przyjęć ginekologiczno-położnicza w Szpitalu Bielańskim przyjmuje tylko w przypadku zagrożenia życia pacjentki. W placówce brakuje lekarzy, po tym jak wielu z nich wypowiedziało klauzulę umożliwiającą im pracę ponad 48 godzin tygodniowo.

Ograniczenia w przyjmowaniu pacjentów dotyczą tylko izby przyjęć ginekologiczno-położniczej. W weekend przyjmowane są tutaj pacjentki wyłącznie w stanie zagrożenia życia. Pozostałe odsyłane są do innych szpitali.

Tylko dwóch lekarzy

- Wszystko przez braki kadrowe - powiedziała reporterka TVN24 Małgorzata Telmińska. - Jak poinformował mnie ordynator oddziału, w ten weekend udało się zatrudnić tylko dwóch lekarzy. To podstawowa obsada, która nie jest w stanie sprawić, by izba przyjęć funkcjonowała normalnie i bez zakłóceń - dodała.Problemy z obsadą są spowodowane wypowiadaniem przez lekarzy tzw. klauzul opt-out, z czym wiąże się brak zgody na pracę więcej niż 48 godzin w tygodniu.- Co więcej, jak mówią przedstawiciele lekarzy w całej Polsce, ta sytuacja może zaostrzyć się mniej więcej w połowie lutego, kiedy okaże się, że większość szpitali wyczerpie możliwości dodatkowego zatrudniania lekarzy - stwierdziła Telmińska.

Rozmowy z ministrem

Według szacunków lekarzy rezydentów, klauzulę opt-out wypowiedziało już ponad pięć tysięcy lekarzy: zarówno rezydentów, jak i specjalistów w całej Polsce. Trwają rozmowy między medykami, a nowym ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim w sprawie sytuacji w służbie zdrowia. Ale, jak nadmieniła reporterka TVN24, sprawa wypowiedzianych umów opt-out jest wciąż nierozwiązana. - Lekarze nie chcą pracować ponad własne siły, chcą zasadniczych zmian, choć rozwiązań na razie brak - podsumowała Telmińska.

kw/gp

Czytaj także: