Białołęka to nie tylko domy w szczerym polu i problemy z dojazdem do centrum. Zielone, zabytkowe i prorodzinne oblicze dzielnicy postanowił pokazać nam jej burmistrz Jacek Kaznowski.
- Co warto zobaczyć na Białołęce dziś? Tego wciąż nie wiem – napisałem dwa tygodnie temu w artykule oceniającym dzielnicową ofertę promocyjną. Po publikacji do redakcji odezwała się rzeczniczka Białołęki. Jej zdaniem zbyt krytycznie potraktowałem dzielnicę. Zaproponowała, że burmistrz osobiście udowodni, że na Białołęce jest co obejrzeć. Podjęliśmy rękawicę. Na dwie godziny oddaliśmy do dyspozycji burmistrza naszą kamerę. Nie ingerowaliśmy w program wycieczki zaproponowany przez urzędników. Oto efekty naszej "gospodarskiej wizyty".
Wisła, dziki i zabytki
Na początek jedziemy nad Wisłę. - Białołęka jest zieloną wyspą na mapie Warszawy. Jest położona nad brzegiem Wisły, który jest objęty programem Natura 2000. Można tu zobaczyć wiele gatunków ptaków. Bywają łosie i słynne białołęckie dziki – mówi Jacek Kaznowski. Wzdłuż rzeki biegnie ścieżka edukacyjna – na drewnianych tablicach zamieszczono informacje na temat występujących tu zwierząt. Burmistrz zachwala także Choszczówkę, jako teren idealny do uprawiania narciarstwa biegowego i nordic walkingu.
Tuż przy wiślanym wale w zacisznym parku mieści się Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Warszawsko-Praskiej. Nie chcąc zakłócać spokoju almunom, kierujemy się do pobliskiego kościółka Św. Jakuba z Tarchomina. – To jeden z najstarszych kościołów w Warszawie. Budowę rozpoczęto w XVI wieku. To reprezentant gotyku mazowieckiego – opowiada burmistrz Kaznowski. Kościół jest związany z historycznymi właścicielami tutejszych dóbr – rodziną Ossolińskich. – Niewiele osób wie, że na tym terenie znajdują się jakiekolwiek zabytki. Dzielnica jest utożsamiana głównie z domami budowanymi w szczerym polu – żali się Jacek Kaznowski.
Kościół Św. Jakub z Tarchomina to tylko jeden, który tego dnia odwiedzamy. Burmistrz poleca także wizytę w innych historycznych świątyniach – kościele w Płudach i kościele królowej Bony.
Na linarium i w skate parku
My tymczasem ruszamy poznawać oblicze młodej Białołęki. Przy ulicy Odkrytej mieści się skate park, którym chce się pochwalić burmistrz. – Powstał z inicjatywy radnych i młodych ludzi z dzielnicy. Wcześniej zwolennicy takich sportów nie mieli dla siebie miejsca – zauważa gospodarz.
Burmistrz zwraca przy tym uwagę, że na Białołęce jest największa liczba dzieci do 14 roku życia i młodych rodzin. Dlatego do inwestycji w boiska i place zabaw władze przywiązują dużą rolę. Na potwierdzenie swojej deklaracji pokazuje wybudowane kosztem miliona złotych linarium w Parku Henrykowskim, który jak przyznaje Kaznowski "przerażał kiedyś wyglądem". Poza linarium w zadbanym, ogrodzonym parku znajdują się otwarte dla każdego i oświetlone boiska do piłki nożnej i koszykówki.
Przewodnik dla wybranych
Na zakończenie wycieczki asystentka burmistrza wręcza mi firmową torebkę z materiałami promocyjnymi dzielnicy – ze świetnym przewodnikiem "Białołęka Odkryta", folderem i mapką z opisem atrakcji dla dzieci. Dokładnie takich rzeczy poszukiwałem kilka dni wcześniej, kiedy incognito odwiedziłem urząd dzielnicy. Wtedy odbiłem się od drzwi, bo urzędniczka stwierdziła, że nie dysponuje takimi materiałami. Dla dziennikarza jednak się znalazły. Wytykam to burmistrzowi, który tłumaczy się skromnym budżetem na promocję.
Pozostaję nieprzekonany, bo chwilę później w torbie odnajduję plastikowę kulę z foliową peleryną i sportową opaskę z froty.
Na szczęście przewodnik można znaleźć na stronie internetowej dzielnicy.
Piotr Bakalarski