To drugi z 63 zaplanowanych dni zdjęciowych filmu, który ma opowiadać historię młodych ludzi podczas Powstania Warszawskiego.
Jak śliwki w kompot
- Chcielibyśmy dotrzeć tym filmem do ludzi, którzy historią się nie interesują albo niewiele o niej wiedzą. Fajnie by było, żeby odebrali ten film nie jako lekcję historii, tylko jako film, który ma swoją akcję, bohaterów – przekonuje reżyser.
Film ma pokazywać współczesnym widzom, że może nas spotkać w życiu coś, czego w ogóle się nie spodziewamy. - Ówcześni młodzi ludzie nie spodziewali się, że staną się częścią większego wydarzenia, jakim było Powstanie Warszawskie. Wchodzą w to trochę, jak takie śliwki w kompot. Mają dosyć okupacji, ale to co ich spotyka, to przerasta ich wyobrażenie – mówi reżyser.
Bez gwiazd
Castingi do ról w filmie odbywały się w całej Polsce. Gwiazd nie zobaczymy. – Chcieliśmy, żeby waga tematu była trzonem filmu, żeby go nie podbijać gwiazdami – zaznacza Komasa.
Premiera filmu jest zaplanowana na 70. Rocznicę wybuchu powstania. Odbędzie się na Stadionie Narodowym. Producenci filmu przewidują, że podczas premierowego pokazu obejrzy go publiczność licząca 15 tys. osób. - Dla nas specjalnie Niemcy szyją największy ekran w Europie - nie kryje Komasa.
CZYTAJ WIĘCEJ O FILMIE MIASTO44ran/roody