Jest zażalenie na decyzję prokuratury w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia kobiet, które 11 listopada blokowały marsz narodowców. Kilka dni temu śledczy umorzyli postępowanie.
Przypomnijmy: śledztwo w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia zostało umorzone, ponieważ - jak argumentowała prokuratura - "zamiarem atakujących było nie pobicie, lecz okazanie swojego niezadowolenia", a "przemoc był nakierowana na mniej newralgiczne części ciała".
"Obrzydliwe uzasadnienie"
- Uzasadnienie, które sporządziła pani prokurator, muszę panować nad emocjami, ale moim zdaniem jest obrzydliwe - skomentował we wtorek Krzysztof Stępiński, adwokat, który w imieniu pokrzywdzonych złożył we wtorek zażalenie w tej sprawie.
Jak relacjonuje reporter TVN24 Michał Gołębiowski, formalnie zażalenia są dwa: jedno trafi do sądu, drugie do prokuratury.
W pierwszym adwokat pokrzywdzonych nie zgadza się przede wszystkim ze stwierdzeniem, że nie doszło do pobicia kobiet. W drugim: że śledczy nie mają interesu w ściganiu czynu z urzędu.
Z kolei rzecznik Prokuratury Okręgowej informuje nas, że pismo nie zostało jeszcze zarejestrowane, dlatego nie może odnieść się do sprawy.
Kobiety blokowały marsz
11 listopada 2017 roku 12 kobiet zostało usuniętych siłą z trasy marszu narodowców po tym, jak zorganizowały protest. Na nagraniu z zajścia widać grupę, która najpierw stała z transparentem "Faszyzm stop" na drodze. Potem uczestniczki siadły na jezdni i skandowały antyfaszystowskie hasła. Doszło do szarpaniny z maszerującymi.
Ze strony maszerujących padały wulgarne słowa, porwali transparent. Co bardziej agresywnych mężczyzn powstrzymywali inni uczestnicy marszu i jego straż. Policja nie interweniowała. W pewnym momencie uczestnicy marszu utworzyli kordon wokół siedzących kobiet. Kobiety zostały następnie wyniesione przez policję, jednej z nich udzielono pomocy medycznej po tym, jak uderzyła głową o asfalt.
kz/b