Do zdarzenia doszło 8 marca wieczorem. Przy ulicy Pustola wybuchł pożar mieszkania na siódmym piętrze. Lokal spłonął doszczętnie i okopcone zostały klatki schodowe na 7. i 8. piętrze bloku.
"Płomienie, wychodzące z okna palącego się mieszkania, sięgały na balkon piętro wyżej" - poinformował Reporter 24 Mieszkaniec, który obserwował akcję strażaków.
W działaniach wzięły udział cztery zastępy straży pożarnej. - Gdy przyjechaliśmy, pożar był już rozwinięty. Płomienie wychodziły przez balkon - powiedział w rozmowie z Kontaktem 24 starszy kapitan Michał Konopka ze stołecznej straży. Działania zakończyły się o godzinie 1.30.
Jak informowali strażacy, w mieszkaniu nie było nikogo. Nie było też potrzeby ewakuacji innych mieszkańców.
Awantura i groźby
Po zakończonych czynnościach grupa dochodzeniowo-śledcza policji przeprowadziła oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Funkcjonariusze rozpoczęli także ustalenie okoliczności, w jakich doszło do pożaru mieszkania.
Policjanci doszli do wniosku, że związek z pożarem może mieć znajomy pokrzywdzonej. Okazało się, że mężczyzna przebywał w jej mieszkaniu, zanim doszło do pożaru. Pomiędzy nim a kobietą miało dojść do awantury. 50-latek groził jej pozbawieniem życia i uszkodzeniem ciała. Lokatorka w obawie o swoje zdrowie uciekła z mieszkania.
Policjanci rozpoczęli poszukiwania 50-latka. Kilka godzin później Wojciech W. został zatrzymany na ulicy i doprowadzony do komendy przy ulicy Żytniej.
Zarzuty
Jak poinformowała Marta Sulowska z wolskiej policji, mężczyzna został przesłuchany w prokuraturze.
- Sprawa i jej ocena została skonsultowana z prokuraturą. Tam postawiony został zarzut spowodowania pożaru - powiedziała Sulowska.
Zapytaliśmy, w jaki sposób doszło do wybuchu pożaru. - Na tę chwilę nie ma jeszcze pełnej opinii biegłego - odparła policjantka.
50-latek usłyszał zarzut sprowadzenia zdarzenia bezpośrednio zagrażającego życiu lub zdrowiu oraz mieniu w wielkich rozmiarach w postaci pożaru oraz gróźb karalnych.
Decyzją sądu Wojciech W. został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.
ap/pm