- W poprzednim tygodniu organizowaliśmy spotkanie dotyczące metropolii, na które przyszło ponad 200 osób. Spontanicznie ktoś zaproponował, że mieszkańcy powinni wziąć los w swoje ręce i przeprowadzić inicjatywę referendalną – mówi nam Artur Tusiński, burmistrz gminy.
Dwa pytania
Jak dodaje, od pierwszych planów do realizacji nie trzeba było długo czekać. Podpisany wniosek trafił na jego biurko już dwa dni później. Mieszkańcy zaproponowali w nim dwa pytania.
Pierwsze: Czy jesteś za utrzymaniem samodzielności Podkowy Leśnej jako odrębnej jednostki samorządu terytorialnego z dotychczasowymi kompetencjami samorządowymi? I drugie: Czy jesteś za tym, aby Podkowa Leśna na zasadzie dobrowolności zacieśniała w interesie mieszkańców współpracę z samorządami Warszawy i otaczających ją gmin?
Od momentu zgłoszenia takiego dokumentu mieszkańcy (zgodnie z ustawą) mają 60 dni na zebranie podpisów 10 proc. uprawnionych do głosowania. Podkowa Leśna to niewielka gmina. Mieszkańców uprawnionych do głosowania jest tylko 3200, więc 10 procent z nich to 320.
- Nieoficjalnie wiem, że mieli te podpisy już w niedzielę – informuje burmistrz Tusiński. – Oficjalnie ich jeszcze nie dostałem. Jednak z tego co słyszałem, mieszkańcy chcą mi je złożyć w czwartek, abym zdążył przekazać je radnym na czwartkowej sesji. Podobnież mają ponad 800, czyli trzy razy więcej niż trzeba – dodaje.
Przyznaje też, że Podkowianie chcieliby, aby referendum zostało przeprowadzone jeszcze w czerwcu, przed wakacjami.
Wniosek trafi do rady
Aby jednak tak się stało, zachowane muszą być pewne formalne kroki. – Rada miasta musi powołać komisję, która sprawdzi ważność podpisów. Jeśli będą prawidłowe, radni powinni podjąć uchwałę o przeprowadzeniu referendum – tłumaczy burmistrz.
Mogą się na to nie zgodzić? Mogą, ale jak zapewnia Tusiński - chyba żadna rada w żądnym mieście nie odważyłaby się w ten sposób wystąpić przeciwko mieszkańcom.
Trudno prorokować, jak zagłosowaliby mieszkańcy Podkowy i czy w ogóle poszliby na referendum w takiej liczbie, aby było ono ważne. Przypomnijmy, potrzebna jest do tego minimum 30-procentowa frekwencja.
Tusiński przyznaje jednak, że Podkowianie "mają kłopot z tym, że wojewoda mazowiecki uchylił poprzednią uchwałę dotyczącą referendum" i przez wzgląd na to, mogliby zmobilizować siły i pójść do urn. - Poza tym, Legionowo pokazuje, że temat jest bardzo ważny dla mieszkańców. Politycy nie mogą pozbawiać ich głosu. To jest niedopuszczalne. Szkoda, że o tym zapominają – podsumowuje.
Wojewoda unieważnił uchwałę
Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, Podkowę Leśną spotkał ten sam los co Warszawę. Tamtejsi radni próbowali zorganizować referendum z własnej inicjatywy. Nie zgodził się na to Zdzisław Sipiera, który uznał, że przygotowane przez nich uchwały są niezgodne z prawem.
Tusiński nie ukrywa, że nie zgadzał się z jego argumentacją. - Wojewoda stwierdził, że uchyla referendum, bo Podkowy Leśnej nie ma w projekcie uchwały, w związku z tym nie możemy się do tego odnosić – mówi i dodaje - mam nadzieję, że rada miasta podejmie uchwałę o zaskarżeniu tej decyzji do sądu administracyjnego.
Legionowo nie chce do Warszawy
Referendum dotyczące utworzenia metropolii warszawskiej odbyło się w ostatnią niedzielę w Legionowie. Mieszkańcy w przeważającej większości (blisko 95 proc.) zdecydowali, że nie chcą włączenia ich gminy do Warszawy. Za było jedynie 5 procent.
Wynik głosowania jest wiążący, bo frekwencja wyniosła aż 47 proc.
Referendum w Legionowie
Referendum w Legionowie
kw
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps