Pamiętna akcja Armii Krajowej. 75 lat temu zdobyła 106 milionów złotych

"Góral" z marca 1940 roku
"Góral" z marca 1940 roku
Źródło: domena publiczna

Wystarczyło kilka minut, by Armia Krajowa stała się armią milionerów. 12 sierpnia 1943 r., podczas akcji "Góral" związanej z napadem na Bank Emisyjny w Warszawie, żołnierze polskiego podziemia przejęli 106 milionów złotych.

W rzeczywistości przygotowania do tej akcji trwały blisko rok. Finanse podziemia przedstawiały się tak słabo, że gen. Stefan "Grot" Rowecki po rozmowie z kpt. Emilem Kumorem "Krzysiem" z Biura Finansów i Kontroli KG AK podjął decyzję o napadzie na bank. Mieściło się to w standardowej działalności Armii Krajowej. W myśl zasady "wojna żywi wojnę" żołnierze podziemnej dywersji standardowo rabowali pieniądze należące do okupanta; warszawski Bank Emisyjny przy ul. Bielańskiej 1, na który zdecydowano się napaść, był w pełni kontrolowany przez Niemców.

Kontrolowany, ale nie do końca

Szczęśliwie dla konspiratorów choć był kontrolowany, to niekoniecznie przez Niemców obsadzony. Na różnych szczeblach w dalszym ciągu pracowali tam również Polacy, niektórzy z nich współpracujący z Armią Krajową. Do nich należeli m.in. Ferdynand Żyła i Jan Wołoszyn – obdarzeni na okazję akcji pseudonimami "Michał I" i "Michał II". Ich zadaniem było informowanie o planowanym transporcie większej gotówki, wszelkich zmianach w procedurze i generalnie o wszystkim, co mogłoby mieć wpływ na powodzenie napadu.

W prace zaangażowało się najwyższe dowództwo, a operację zlecono oddziałowi znakomitych dywersantów, znanemu wcześniej pod nazwą "Osa", później zaś, po oficjalnym włączeniu w strukturę warszawskiego Kedywu – "Kosa 30". Operacji nie przerwały nawet dwie tragedie. Po pierwsze, aresztowanie gen. "Grota", po drugie – rozbicie "Kosy 30", którego większość członków aresztowano podczas ślubu jednego z nich. Nowy dowódca gen. Tadeusz "Bór" Komorowski zdecydował o kontynuowaniu przygotowań, a skład wykonawców wzbogacili członkowie także elitarnego oddziału por. Romana Kiźnego "Pola".

Plan gotowy, czekali na sygnał

W lipcu 1943 r. akcja była już doskonale zaplanowana, wystarczyło czekać na sygnał. Dzięki obu "Michałom" żołnierze wiedzieli, że do przewozu gotówki Niemcy używają samochodów Zakładu Oczyszczania Miasta i zawsze mają gotowe trzy warianty trasy. Po raz pierwszy planowano uderzenie 5 sierpnia, zawiniła jednak komunikacja – części grupy nie zdążono po prostu poinformować o akcji. Tydzień później błąd ten naprawiono. Wszystkie oddziały były na swoich miejscach. Pierwsza ewentualna trasa przejazdu była z góry wyłączona z powodu remontu mostu Poniatowskiego. Drugą – przy wjeździe na ul. Miodową – wyłączyli sami akowcy, ustawiając odpowiednie fałszywe znaki drogowe. Trzecią zaś obstawiono zgodnie z założeniem.

Napad

Piętnaście minut po jedenastej na ul. Senatorską wjechały auta z gotówką. Jeden pas ulicy blokował wóz ustawiony tam przez Polaków; kiedy Niemcy usiłowali go wyminąć, niemal wpadł im pod koła ręczny wózek ze stertą skrzyń, pchany przez pchor. Zbigniewa Skoworotko "Jarkę" – w cywilu. Samochód zahamował z piskiem opon, do którego to dźwięku w tej samej chwili dołączyły strzały z rozpylacza. Był to sygnał do rozpoczęcia akcji. Z blokującego jezdnię pojazdu wyskoczyło dwóch akowców, Stanisław Zołociński "Doman" i Andrzej Żupański "Andrzej", którzy ostrzelali eskortę, i niemal jednocześnie do akcji weszli żołnierze "Kosy 30". Żupański zapamiętał to jako błyskawiczną operację: "Opanowali skrzynię, zaczynając wyrzucać policjantów na ulicę. Usunęli też znajdujących się tam poległych w strzelaninie dwóch pracowników banku. Pozostali natychmiast się sami ewakuowali".

Za kierownicę wskoczył Stanisław Matych "Mila" i dokładnie po trzech minutach od pierwszego wystrzału samochód Zakładu Oczyszczania Miasta, już bez Niemców, ruszył gwałtownie na północ, w kierunku Woli. Bez przeszkód akowcy dojechali na ul. Sowińskiego. Tam w umówionym wcześniej gospodarstwie worki z gotówką wrzucono do wykopanej dziury, którą zasypano ziemniakami. Jeszcze tego samego dnia pieniądze przepakowano do skrzynek – takich, w których transportuje się owoce i warzywa – a następnego dnia przetransportowano je do konspiracyjnego lokalu przy ul. Śliskiej. Po przeliczeniu okazało się, że w ręce Armii Krajowej trafiło 106 mln zł, a więc dwukrotnie więcej, niż zdobyto by podczas pierwszego, nieudanego napadu tydzień wcześniej.

Przypadkowe ofiary

Tragicznym aspektem akcji "Góral" były przypadkowe ofiary w osobach trzech (Żupański nie zauważył jednej z ofiar – dlatego pisze o dwóch) polskich pracowników Banku Emisyjnego, którzy zginęli podczas strzelaniny. To żadne wytłumaczenie, ale ich śmierć zapewne ocaliła życie wielu innych. Rzecz w tym, że właśnie ich zabicie zdezorientowało Niemców, którzy nigdy nie zdobyli pewności, czy napad był akcją niepodległościowego podziemia, czy zwykłym rabunkiem. To z kolei powstrzymało ich przed szukaniem odwetu na ludności cywilnej – w połowie 1943 r. liczba łapanek i egzekucji wyraźnie wzrosła, można więc śmiało założyć, że podobnie postąpiliby i tym razem. W sytuacji, jaka nastąpiła, ich jedynym i dość rozpaczliwym ruchem, były oplakatowanie miasta i oferta nagrody dla osoby, która wskazałaby miejsce, do którego trafiły pieniądze, lub sprawców napadu. Nikt się nie zgłosił.

Awers banknotu o nominale 100 złotych z 1 marca 1940 roku, wydanego przez Bank Emisyjny
Awers banknotu o nominale 100 złotych z 1 marca 1940 roku, wydanego przez Bank Emisyjny
Źródło: domena publiczna

PAP/kw

Powstaje film o "Kurierze z Warszawy":

Zdjęcia do filmu powstają na moście

Źródło: Lech Marcinczak/tvnwarszawa.pl
Most wyłączony- kręcą film
Most wyłączony- kręcą film
Teraz oglądasz
Zdjęcia do filmu powstają na moście
Zdjęcia do filmu powstają na moście
Teraz oglądasz
Zdjęcia na moście Poniatowskiego
Zdjęcia na moście Poniatowskiego
Teraz oglądasz

Zdjęcia do filmu powstają na moście

Film o "kurierze z Warszawy" - konferencja

Źródło: TVN24
Jan Nowak-Jeziorański bohaterem filmu
Jan Nowak-Jeziorański bohaterem filmu
Teraz oglądasz
Jan Ołdakowski opowiada o filmie
Jan Ołdakowski opowiada o filmie
Teraz oglądasz
Premiera filmu na początku 2019 roku
Premiera filmu na początku 2019 roku
Teraz oglądasz

Film o "kurierze z Warszawy" - konferencja

Czytaj także: