Wiadukt na ul. Poloneza to jedna z dwóch przepraw nad Południową Obwodnica Warszawy na Ursynowie. Ułatwił komunikację w tej części stolicy, ale do pełnej satysfakcji zabrakło kilkuset metrów. Aby dotrzeć do wiaduktu od strony południowej trzeba pokonać niewyasfaltowany fragment błotnistej ul. Poloneza. Większość należy do prywatnego właściciela, a krótki odcinek do dzielnicy.
Kierowcy kluczą po łące
- W porannym szczycie ciągnie się tam sznur aut. W ciągu pół godziny minęło mnie 70–100 aut. Część drogi została zaorana, dlatego kierowcy kluczą przez łąki, by dojechać do wiaduktu – relacjonował o po godz. 8.00 Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl. To głównie kierowcy chcący ominąć zakorkowaną ul. Puławską wybierają ryzykowny skrót.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która postawiła wiadukt, nie poczuwa się do przebudowy ulicy. - Naszym zadaniem było jedynie zbudowanie obiektu. Drogi prowadzące do wiaduktu zostają w gestii dzielnicy, my nie jesteśmy odpowiedzialni za ich przebudowanie – mówi Małgorzata Tarnowska, rzeczniczka GDDKiA.
Ursynów nie ma pieniędzy
Z takim postawienie sprawy nie zgadzają się władze dzielnicy Ursynów, które twierdzą, że błędy zostały popełnione na etapie projektowania. – To, że nie ma tam drogi, to zasługa włodarzy miasta – przekonuje Piotr Guział, burmistrz Ursynowa - Północny dojazd do wiaduktu zrobili, więc nie jest prawdą, że to nie jest w ich gestii. Południowy dojazd powinna wyasfaltować także GDDKiA - dodaje.
Burmistrz Guział przekonuje, że znalezienie pieniędzy w budżecie dzielnicy na wykup terenu i budowę drogi graniczyłoby z cudem. Dlatego póki GDDKiA lub miasto nie znajdą funduszy "kierowcy będą skazani na off-road". - Mogę tylko obiecać, że na wiosnę miejska część ulicy zostanie utwardzona - podsumowuje burmistrz.
Błotnista ulica Poloneza
band/b