Nowe klasy stoją puste, dzieci uczą się na korytarzu

Dzieci uczą się angielskiego na korytarzu
Źródło: Artur Węgrzynowicz/ tvnwarszawa.pl
Ciąg dalszy problemów z remontem Szkoły Podstawowej numer 77 na Bielanach. Rodzice alarmują, że dwie nowe sale lekcyjne są zamknięte na cztery spusty, a zajęcia odbywają się na korytarzu. Winne są niedoróbki i... remont kuchni, która swoją drogą już działa.

Nowe sale powstały podczas przebudowy szkoły, o której pisaliśmy już na tvnwarszawa.pl. Na czas prac budowlanych część dzieci przeniesiono do innych placówek na Bielanach. Kiedy zakończył się remont starych klas, dyrekcja zdecydowała o powrocie dzieci. Nadal trwały jednak prace związane z wykończeniem dwóch dobudowanych pomieszczeń.

Angielski na korytarzu

- Po reformie edukacji, zwiększyła się liczba uczniów, dlatego dyrekcja zdecydowała, aby zajęcia odbywały się zmianowo. Część dzieci rozpoczyna lekcje o 8, a pozostali o godzinie 13. Zdarza się też tak, że uczniowie kończą o 17, a następnego dnia przychodzą na zajęcia na rano - wyjaśnia Jacek Jeżewski, wiceprzewodniczący rady rodziców w SP77.

I dodaje, że władze dzielnicy, które zleciły remont, obiecały, że taka sytuacja nie potrwa długo. - Okazało się jednak, że po połowie roku nic się nie zmieniło. Dodatkowo dowiedzieliśmy się, że nasze dzieci mają zajęcia na korytarzu. W ten sposób odbywają się na przykład lekcje języka angielskiego czy wychowania fizycznego - oburza się Jeżewski.

Rodzice twierdzą, że ekipa, która budowała dwie nowe sale, opuściła teren szkoły w listopadzie. - Próbowaliśmy dowiedzieć się, czemu w takim razie dzieci nie mogą korzystać z tych klas, jednak zawsze dostawaliśmy inne wytłumaczenia. Wmawiano nam, że to przez niedoróbki - mówi rodzic. I opowiada, że w jednej sali krany zamontowano... po innej stronie niż zlewy.

Szkoła na bielanach

Gotowe od października

Rodzice drążyli temat i doszli do przekonania, że przyczyna opóźnienia może być inna. - Z dokumentów wynika, że klasy były gotowe już w październiku, ale dzielnica nie wysłała dokumentów pozwalających na odbiór sal przez nadzór budowlany. Zrobiono to dopiero w lutym - dziwi się przewodniczący rady rodziców.

Jak tłumaczy rzeczniczka dzielnicy Bielany, opóźnienia wynikały z konieczności doposażenia kuchni.

- Wyposażenie technologiczne kuchni było integralną częścią zadania inwestycyjnego. Przy zgłoszeniu zakończenia inwestycji do Państwowej Straży Pożarnej oraz Sanepidu wymagane jest zakończenie wszystkich robót. Dopiero po uzyskaniu stanowiska służb, możliwe jest złożenie do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego wniosku o pozwolenie na użytkowanie - mówi Małgorzata Kink.

"Kwestia przepisów"

Rodzice podważają jednak tłumaczenia dzielnicy wskazując, że kuchnia działa od września, czyli od momentu, kiedy dzieci wróciły do szkoły. - To prawda, ale w międzyczasie prowadziliśmy jej remont. Staraliśmy się, aby prace przebiegały w dni wolne lub po lekcjach. Nie mogliśmy wyremontować całej szkoły bez kuchni - tłumaczy Kink.

Zatem dzieci wróciły do szkoły, mimo że w kuchni trwał remont. Jak to możliwe? - To wszystko jest kwestią przepisów. Remont istniejących pomieszczeń nie wymaga odbioru przez nadzór budowlany, tu wystarczy tylko zgłoszenie zakończenia i rozpoczęcia prac. Nowa część podlega rygorom odbioru przez służby oraz nadzór budowlany - wyjaśnia rzeczniczka dzielnicy. - Aby służby mogły odebrać nowe sale, konieczne jest zakończenie wszystkich prac przewidzianych w projekcie. A projekt przewidywał remont całej szkoły, łącznie z kuchnią - podsumowuje.

Mateusz Dolak (m.dolak@tvn.pl)

Czytaj także: