W wieku 71 lat w Warszawie zmarł Jerzy Kulej. Ostatnio wracał do zdrowia po rozległym zawale, któremu uległ na benefisie Daniela Olbrychskiego w grudniu 2011 roku. Kulej uważany jest za najwybitniejszego polskiego boksera w historii.
10 grudnia zeszłego roku Kulej zasłabł na scenie podczas benefisu wybitnego aktora. Od razu trafił do stołecznego szpitala przy ul. Banacha.
Stwierdzono rozległy zawał. Przez ponad tydzień był utrzymywany w stanie śpiączki.
Zaczął chodzić po ponad miesiącu, potem opuścił szpital. Ostatnio znowu zaczął pokazywać się publicznie. Opiekował się nim bokser i zawodnik MMA, Marcin Najman.
Kulej zmarł w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim - poinformował jego brat Marek.- Nie wiem jeszcze co było przyczyną śmierci. Jurek poczuł się źle, kiedy przyszły upały - dodał Marek Kulej, który jest lekarzem.
W grudniu słynny pięściarz doznał rozległego zawału podczas benefisu Daniela Olbrychskiego w Warszawie. Potem przechodził codzienną, żmudną rehabilitację. Pracował z fizjoterapeutą i logopedą. Jak mówił wówczas jego syn Waldemar, ojciec wraca na prostą, jest coraz lepiej. Był nawet na Pikniku Olimpijskim w Warszawie 26 maja.
Kolekcjoner medali z Częstochowy
Pochodzący z Częstochowy Kulej jest najwybitniejszym polskim bokserem w historii, oprócz dwóch złotych medali olimpijskich (Rzym 1964 i Meksyk 1968), w dorobku ma tytuły mistrza Europy (1963, 1965) i wicemistrza (1967).
Ośmiokrotnie był mistrzem Polski. Ostatnio zajmował się komentowaniem walk bokserskich. W latach 2001-2005 Kulej był posłem na Sejm (wybrany z listy SLD). Nigdy nie został znokautowany.
kcz//tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański