Nie muszą przepraszać sikha za turban

fot. TVN24
fot. TVN24
Straż Graniczna nie musi przepraszać sikha za to, że kazała mu zdjąć turban do kontroli na lotnisku. Funkcjonariusze naruszyli jego godność i wolność religijną, ale działali zgodnie z prawem - uznał warszawski sąd okręgowy. I oddalił pozew.

Shaminder Puri, który jest praktykującym sikhem noszącym turban, żądał od SG przeprosin i 30 tys. zł na cel charytatywny.

Domagał się także, by sąd zakazał praktyki, z którą zetknął się na warszawskim Okęciu w trakcie kontroli bezpieczeństwa. Według niego strażnicy na lotnisku im. Fryderyka Chopina jako jedyni kontrolerzy na świecie żądali od niego zdjęcia turbanu. Sikhowie - jak mówił - uznają to za zniewagę, bo turban nie jest dla nich częścią garderoby, a atrybutem religijnym. - To tak, jakby kazać w publicznym miejscu zdejmować bieliznę - tłumaczył.

"W imię bezpieczeństwa"

W środę sędzia Jacek Tyszka oddalił powództwo. Przyznał, że nakaz ściągnięcia turbanu do kontroli narusza dobra osobiste takie jak godność i wolność religijną, ale nie jest bezprawny. Jest zatem działaniem dopuszczalny w pracy funkcjonariuszy, którym takie formy kontroli nakazują przepisy prawa.

- W imię bezpieczeństwa wszystkich podróżujących nie można doprowadzić do wyjęcia spod zasad kontroli jakiejś religii - tłumaczył sędzia.

Powoda nie było w środę w Warszawie. Jego prawnik, mec. Janusz Tomczak nie krył rozczarowania wyrokiem sądu. - Zapoznamy się z pisemnym uzasadnieniem orzeczenia i wtedy zdecydujemy, czy wnosić od niego apelację - powiedział adwokat.

CZYTAJ TEŻ NA TVN24.PL

mac/fac//tvn24.pl

Czytaj także: