Nadzór budowlany uchylił zgodę na budowę stacji metra

Prace na stacji Księcia Janusza nie zostały wstrzymane
Źródło: Tomasz Zieliński/ tvnwarszawa.pl
Czarne chmury nad budową metra na Woli. Nadzór budowlany uchylił pozwolenie na trwającą już budowę stacji metra drugiej linii podziemnej kolejki. Sprawę ponownie będzie musiał zbadać wojewoda mazowiecki.

Decyzja dotyczy stacji Księcia Janusza, która jest budowana w ramach rozbudowy II linii metra na zachód.

Dokument o tym świadczący udostępnił w środę na Twitterze radny miejski Oskar Hejka (PiS). Na piśmie widnieje data 11 kwietnia. Czytamy w nim, że Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego uchyla decyzję na budowę po rozpatrzeniu odwołań między innymi Spółdzielni Mieszkaniowej "Koło" i Towarzystwa Ochrony Przyrody.

Spór o działki

Jak podało internetowe wydanie "Gazety Stołecznej", stało się tak, bo urzędnicy nie wykazali, że są w posiadaniu wszystkich niezbędnych działek pod budowę podziemnej kolejki. Chodzi między innymi o niewielki teren, który ma należeć do spółdzielni mieszkaniowej, a nie do miasta. W pozwoleniu nie było również podpisów wszystkich projektantów.

Jednak prace na tej stacji trwają. Spytaliśmy ratusz o decyzję GINB. - Nie mamy tej decyzji, więc trudno się do niej odnieść - zastrzegła Agnieszka Kłąb, zastępca rzecznika ratusza.

I dodała, że decyzje, którą uchylono, wydał wojewoda mazowiecki. - Wydając pozwolenia na budowę, musiał uznać, że wszystkie dokumenty, które mu dostarczyliśmy, są wystarczające, żeby wydał taką zgodę - podkreśliła Kłąb.

Warto przypomnieć, że w czasie rozpatrywania wniosków o wydanie pozwoleń wojewoda wzywał miasto do ich uzupełnienia. Nieoficjalnie w ratuszu mówiło się, że jego skrupulatność jest przesadna, że może chodzić o opóźnianie budowy z powodów politycznych (wojewoda jest z Prawa i Sprawiedliwości).

Czy najnowsza decyzja nadzoru oznacza, że prace będą musiały być wstrzymane? W czwartek rano ratusz też nie chciał komentować sytuacji i zaprosił na briefing prasowy na godz. 11.15. Do sprawy nie odniosła się również rzeczniczka metra Anna Bartoń.

Rzeczniczka wojewody Ewa Filipowicz podała tylko, że Zdzisław Sipiera zapoznaje się z dokumentacją. – Nie jesteśmy stroną w tej sprawie. Po zapoznaniu się z treścią skargi wydamy stosowny komunikat – ucięła.

"Działania wrogie wobec spółdzielni"

Udało nam się porozmawiać z Januszem Szmigierą, prezesem zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej "Koło".

- Spółdzielnia nie jest zainteresowana blokowaniem budowy metra - zapewnia Szmigiera. Skąd więc wniosek do GINB? - Jeszcze kilka lat przed wydaniem pozwolenia na budowę, próbowaliśmy uregulować z miastem sprawy związane z własnością gruntów na terenie, który był przewidziany pod budowę metra. W sierpniu ubiegłego roku miały być podpisane dokumenty. Dyrektorem był jeszcze Marcin Bajko, tego samego dnia, kiedy byliśmy umówieni, dyrektor został odwołany. I w tym momencie wszystkie rozmowy się załamały, próbowaliśmy rozmawiać z miastem, ale niestety nas lekceważono - relacjonuje prezes,

I dodaje, że nie czuje się traktowany przez miasto po partnersku. Twierdzi, że prace budowlane ruszyły bez wiedzy i zgody spółdzielni.

- Ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że miasto w pozwoleniu na budowę stwierdziło, że dysponuje tymi działkami, w związku z tym zdecydowaliśmy się na zaskarżenie tej decyzji do wojewody. W międzyczasie próbowaliśmy składać inne propozycje miastu, ale nie chciało rozmawiać, wręcz podjęło działania wrogie wobec spółdzielni - zarzuca prezes Szmigiera.

Stacja Księcia Janusza to jedna z trzech budowanych obecnie na Woli. Ma powstać pod ulicą Górczewską, w rejonie skrzyżowania z Księcia Janusza. Będą tu także tory odstawcze i komora do zawracania.

ran/pm/kz/b/jb

Czytaj także: