Decyzja dotyczy stacji Księcia Janusza, która jest budowana w ramach rozbudowy II linii metra na zachód.
Dokument o tym świadczący udostępnił w środę na Twitterze radny miejski Oskar Hejka (PiS). Na piśmie widnieje data 11 kwietnia. Czytamy w nim, że Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego uchyla decyzję na budowę po rozpatrzeniu odwołań między innymi Spółdzielni Mieszkaniowej "Koło" i Towarzystwa Ochrony Przyrody.
Spór o działki
Jak podało internetowe wydanie "Gazety Stołecznej", stało się tak, bo urzędnicy nie wykazali, że są w posiadaniu wszystkich niezbędnych działek pod budowę podziemnej kolejki. Chodzi między innymi o niewielki teren, który ma należeć do spółdzielni mieszkaniowej, a nie do miasta. W pozwoleniu nie było również podpisów wszystkich projektantów.
Jednak prace na tej stacji trwają. Spytaliśmy ratusz o decyzję GINB. - Nie mamy tej decyzji, więc trudno się do niej odnieść - zastrzegła Agnieszka Kłąb, zastępca rzecznika ratusza.
I dodała, że decyzje, którą uchylono, wydał wojewoda mazowiecki. - Wydając pozwolenia na budowę, musiał uznać, że wszystkie dokumenty, które mu dostarczyliśmy, są wystarczające, żeby wydał taką zgodę - podkreśliła Kłąb.
Warto przypomnieć, że w czasie rozpatrywania wniosków o wydanie pozwoleń wojewoda wzywał miasto do ich uzupełnienia. Nieoficjalnie w ratuszu mówiło się, że jego skrupulatność jest przesadna, że może chodzić o opóźnianie budowy z powodów politycznych (wojewoda jest z Prawa i Sprawiedliwości).
Czy najnowsza decyzja nadzoru oznacza, że prace będą musiały być wstrzymane? W czwartek rano ratusz też nie chciał komentować sytuacji i zaprosił na briefing prasowy na godz. 11.15. Do sprawy nie odniosła się również rzeczniczka metra Anna Bartoń.
Rzeczniczka wojewody Ewa Filipowicz podała tylko, że Zdzisław Sipiera zapoznaje się z dokumentacją. – Nie jesteśmy stroną w tej sprawie. Po zapoznaniu się z treścią skargi wydamy stosowny komunikat – ucięła.
"Działania wrogie wobec spółdzielni"
Udało nam się porozmawiać z Januszem Szmigierą, prezesem zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej "Koło".
- Spółdzielnia nie jest zainteresowana blokowaniem budowy metra - zapewnia Szmigiera. Skąd więc wniosek do GINB? - Jeszcze kilka lat przed wydaniem pozwolenia na budowę, próbowaliśmy uregulować z miastem sprawy związane z własnością gruntów na terenie, który był przewidziany pod budowę metra. W sierpniu ubiegłego roku miały być podpisane dokumenty. Dyrektorem był jeszcze Marcin Bajko, tego samego dnia, kiedy byliśmy umówieni, dyrektor został odwołany. I w tym momencie wszystkie rozmowy się załamały, próbowaliśmy rozmawiać z miastem, ale niestety nas lekceważono - relacjonuje prezes,
I dodaje, że nie czuje się traktowany przez miasto po partnersku. Twierdzi, że prace budowlane ruszyły bez wiedzy i zgody spółdzielni.
- Ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że miasto w pozwoleniu na budowę stwierdziło, że dysponuje tymi działkami, w związku z tym zdecydowaliśmy się na zaskarżenie tej decyzji do wojewody. W międzyczasie próbowaliśmy składać inne propozycje miastu, ale nie chciało rozmawiać, wręcz podjęło działania wrogie wobec spółdzielni - zarzuca prezes Szmigiera.
Stacja Księcia Janusza to jedna z trzech budowanych obecnie na Woli. Ma powstać pod ulicą Górczewską, w rejonie skrzyżowania z Księcia Janusza. Będą tu także tory odstawcze i komora do zawracania.
ran/pm/kz/b/jb