Początek tragicznego splotu wydarzeń związany jest z pracą nieumundurowanych funkcjonariuszy. Obserwowali oni podejrzane zachowanie kilku młodych ludzi, na jednej z ławek w legionowskim parku. Policjanci byli przekonani, że dochodzi tam do transakcji narkotykowych. Gdy wkroczyli do akcji jeden z mężczyzn zaczął uciekać. Gdy go dogonili już się dusił - to wtedy mógł połknąć woreczek z “suszem ziołowym”.
Karetka bez lekarza
Jeden z funkcjonariuszy podjął próbę reanimacji a drugi w tym czasie wezwał karetkę pogotowia. W załodze, która przyjechała nie było lekarza a wyłącznie ratownicy medyczni.Według jednego z naszych rozmówców nie udało im się przeprowadzić tracheotomii - czyli przebicia tchawicy specjalną rurką by umożliwić oddychanie. Dopiero lekarz, który przyjechał w następnej karetce doprowadził ten zabieg do końca.Teraz prokuratura zbada dokładnie działanie policjantów, ale także poprawność wykonania zabiegu tracheotomii. - Prokurator będzie także sprawdzać, czy w prawidłowy sposób ratownicy udzielili pomocy 19-latkowi - powiedział nam Dariusz Korneluk, szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Nikomu nie postawili zarzutów
A rzeczniczka Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga dodaje, że na tę chwilę śledczy nie dopatrzyli się na ciele 19-latka dodatkowych obrażeń.
- Na jego ciele nie stwierdzono żadnych obrażeń, które można było zaobserwować podczas oględzin zewnętrznych czy podczas sekcji zwłok - mówi Renata Mazur.Zaznaczyła jednak, że prokuratorzy nadal czekają na pełny protokół posekcyjny. - Zebrany do tej pory materiał dowodowy nie daje nam podstaw, aby czynić komukolwiek zarzut z nieprawidłowości działań - dodała Mazur.
Do zdarzenie doszło w ubiegły poniedziałek. Jak informował dzień później, prok. Ireneusz Ważny z legionowskiej prokuratury jednej z zatrzymanych osób postawiono zarzut udzielania nieodpłatnie narkotyków osobie trzeciej. Druga, po przesłuchaniu, miała usłyszeć zarzuty posiadania i sprzedaży narkotyków. Pozostałe dwie osoby to świadkowie.
Robert Zieliński, tvn24.pl /jb/b