Nawet 10 tysięcy osób odwiedziło w weekend Park Wodny Moczydło. Nie obyło się jednak bez problemów: dotyczyły głównie kas i ogromnej kolejki. - Zaplanowaliśmy wsparcie w postaci trzech biletomatów, ale niestety uległy awarii - tłumaczą niedogodności urzędnicy.
Park Wodny Moczydło, czyli nowy i jedyny tego typu obiekt w stolicy, wystartował w ostatnią sobotę. Ci, którzy chcieli tego dnia skorzystać z wodnych atrakcji, musieli wykazać się sporą dawką cierpliwości i wytrwałości. Jak twierdzą odwiedzający, w kolejce do kasy trzeba było stać nawet trzy godziny. Mieszkańcy są zdania, że otwarcie można było zaplanować lepiej. Spytaliśmy o to urzędników.
Siedem punktów, trzy nie działały
- Moczydło padło ofiarą swojego sukcesu. Był piękny, słoneczny dzień, ludzie chcieli się ochłodzić nad wodą i zbiegło się to z otwarciem. Proszę zauważyć, że na pływalni w parku Szczęśliwickim też była dość długa kolejka, choć zazwyczaj ruch odbywa się tam płynnie - zwraca uwagę Tomasz Demiańczuk ze stołecznego ratusza.
Z kolei Karol Adamaszek, rzecznik Aktywnej Warszawy, która jest operatorem obiektu, tłumaczy długość kolejki niedziałającymi biletomatami. - Zaplanowaliśmy w sumie siedem punktów, w których można opłacić wejście. Uważamy, że jest to liczba wystarczająca, nie tylko większa niż w innych tego typu obiektach, ale też znacznie większa niż na Moczydle przed modernizacją, gdy były cztery punkty wnoszenia opłat, a liczba klientów zbliżona. Do końca soboty przez cały czas działały cztery kasy, zaplanowaliśmy też wsparcie w postaci trzech biletomatów, ale niestety awarii uległ zewnętrzny system teleinformatyczny, na który Aktywna Warszawa nie ma wpływu - wyjaśnia.
Precyzuje, że naprawa awarii wciąż trwa, choć specjaliści z firm obsługujących biletomaty, walczyli z nią przez cały weekend.
- Zdajemy sobie sprawę, że wielu mieszkańców mogło być zniechęconych sobotnimi kolejkami. Zaprosiliśmy więc wszystkich w niedzielę do bezpłatnego skorzystania z obiektu - zaznacza Adamaszek.
Urzędnik dodaje przy tym, że w sobotę park wodny odwiedziło około 4800 osób, natomiast w niedzielę było ich ponad 6 tysięcy.
Można płacić kartą
Niektórzy skarżyli się na brak możliwości płatności bezgotówkowej. - To są nieprawdziwe informacje. We wszystkich kasach można było zapłacić gotówką i kartą, mamy przecież XXI wiek - wyjaśnia Adamaszek.
Zastrzeżenia dotyczą też szafek. Ich wynajem kosztuje pięć złotych, przy czym za każde otwarcie i wyjęcie rzeczy, trzeba wnieść kolejną opłatę. Szafki należą do prywatnego dzierżawcy, który tłumaczy, że ich działanie opiera się na automacie wrzutowym i nie ma fizycznej możliwości, żeby działały inaczej.
- Automat pobiera pieniądze, zwalnia kluczyk, który ktoś zabiera. Przy odbiorze otwiera szafkę, tym samym kluczyk blokuje się w szafce i trzeba wnieść kolejną opłatę. To jest dokładnie zaznaczone w regulaminie, który wisi na szafkach - mówi Jacek Gajewski, właściciel firmy, który udostępnia szafki na Moczydle.
I podkreśla, że jest ich tylko około 40, bo "w gruncie rzeczy niewiele osób z nich korzysta".
"Piękny obiekt"
Jeszcze przed otwarciem parku wodnego urząd miasta zapewniał, że to jedyny taki obiekt w stolicy - ma łączyć elementy charakterystyczne dla pływalni, ale są też boiska sportowe, place zabaw czy strefa EMO, czyli miejsce przyjazne dla matek z dziećmi. Wszystko to za 26 milionów złotych. Jak twierdził przed tygodniem na konferencji prasowej przewodniczący Komisji Sportu, Rekreacji i Turystyki rady miasta Dariusz Dziekanowski, po otwarciu parku "warszawiacy będą zastanawiać się, czy wyjechać nad morze, czy zostać w stolicy".
Jak zaznaczył prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, park wodny na Moczydle jest jedną z wielu inwestycji ratusza, mających na celu wspieranie aktywności fizycznej mieszkańców stolicy.
mp/ran