Jeden z mokotowskich skwerów może wkrótce zyskać imię działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej. Chodzi o teren u zbiegu ulic Zakrzewskiej i Iwickiej. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmą na najbliższej sesji warszawscy radni.
Jak czytamy w uzasadnieniu do projektu uchwały rady miasta, pomysł upamiętnienia nieżyjącej działaczki wyszedł od grupy 230 mieszkańców.
"Jolanta Brzeska uczestniczyła w protestach związanych z realizacją wyroków eksmisyjnych. Udzielała wsparcia moralnego oraz służyła samodzielnie zdobytą wiedzą prawną. Uczestniczyła w obradach rady miasta, domagając się przyjęcia i realizacji postulatów z obroną lokatorów" – przypominają pomysłodawcy.
"Zginęła tak, jak żyła. A żyła, walcząc o prawo i godność człowieka" – piszą o Brzeskiej.
Komisja i skarbnik na "tak"
Skwer, który miałby przyjąć imię działaczki znajduje się nieopodal miejsca, w którym mieszkała, czyli bloku przy ul. Nabielaka 9. To niewielki teren zielony położony na tyłach liceum im. Cervantesa.
"Uchwała wywołuje skutki finansowe dla Warszawy w wysokości 4650 zł. Jest to koszt instalacji tablic z nazwą skweru. Środki finansowe na realizację przedsięwzięcia zapewni Zarząd Dróg Miejskich" – czytamy w projekcie uchwały rady miasta.
Pozytywną opinię w sprawie upamiętnienia Brzeskiej wydał już skarbnik ratusza oraz miejska komisja nazewnictwa. Choć, jak już informowaliśmy, trzy radne Platformy Obywatelskiej (Anna Nehrebecka, Małgorzata Zakrzewska i Aleksandra Sheybal-Rostek) wstrzymały się od głosu.
Ikona ruchu lokatorskiego
Jolanta Brzeska to postać doskonale znana tym, którzy interesują się sprawami związanymi z reprywatyzacją. Była założycielką i ikoną ruchu lokatorskiego.
Brzeska była w sporze z pełnomocnikiem spadkobierców kamienicy, w której mieszkała. Walkę o prawo do lokalu kobieta rozpoczęła po tym, jak kilka lat wcześniej właściciele odzyskali budynek. W końcu sąd przyznał rację właścicielowi kamienicy, a lokatorka musiała zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych za bezumowne zajmowanie lokalu. Zapadł też wyrok o eksmisję.
Jej spalone ciało znaleziono w 2011 roku w Lesie Kabackim. Przyczyn tej tragicznej śmierci nie rozstrzygnięto do dziś. Prokuratorzy po dwóch latach bezowocnego śledztwa umorzyli je.
Dopiero w ostatnich tygodniach Zbigniew Ziobro zapowiedział wznowienie sprawy. - Są pewne nowe ustalenia, które umacniają nas w przekonaniu, że mieliśmy do czynienia z tragicznym zabójstwem i godną ukarania bezradnością prokuratury, a także zaniechaniami organów ścigania – mówił miesiąc temu na konferencji prasowej.
Śledczym prowadzącym tę sprawę w przeszłości zarzucił "nieprofesjonalne i chaotyczne działanie". Wypomniał m.in. brak konkretnego planu śledztwa, czy zbyt późne zabezpieczenie monitoringu.
Zobacz materiał "Czarno na Białym" o śmierci Brzeskiej:
kw/ran
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum tvnwarszawa.pl