Podczas środowych obrad komisji Jaki postanowił wykluczyć z nich dwoje pełnomocników stołecznego ratusza. Prawnicy miasta zostali wykluczeni za niewłaściwe zachowanie; szef komisji ocenił, że postanowili oni "po raz drugi dręczyć mieszkańców". Komisja zajęła się w środę sprawą warszawskiej kamienicy przy ul. Poznańskiej 14.- Dzisiejsza decyzja pana Patryka Jakiego o uniemożliwieniu dalszego wykonywania czynności przez pełnomocników miasta st. Warszawy, a więc udzielania pomocy w rozwiązaniu tego problemu, została podjęta jedynie ze względów politycznych. Dlatego też w dniu jutrzejszym (będzie) wniosek o wyłączenie przewodniczącego komisji z dalszych prac w tejże komisji zostanie złożony - zapowiadał Pahl na środowej konferencji prasowej.
Dwa dni później wiceprezydent stolicy poinformował na twitterze, że wniosek trafił do komisji.
"Wydawał rozstrzygnięcia"
Pahl w środę mówił, że "to co powinno być podstawą działania każdego organu władzy publicznej, to przede wszystkim bezstronność komisji, to kierowanie się dobrem wspólnym, a nie partykularnym interesem określonego środowiska, określonej grupy politycznej".- Pan Patryk Jaki wielokrotnie, jeszcze przed rozpoczęciem funkcjonowania tej komisji, w publicznych wypowiedziach podnosił zarzuty w stosunku do prezydent m.st. Warszawy, które w sposób jednoznaczny w opinii publicznej miały wywrzeć przekonanie, że pani Gronkiewicz-Waltz ponosi odpowiedzialność za zaistniałe nieprawidłowości w reprywatyzacji - powiedział Pahl i dodał, że przewodniczący Jaki "wydawał rozstrzygnięcia przed rozpoznaniem sprawy".Zapowiedział, że we wniosku podane będą przykłady wypowiedzi Jakiego np. o rzekomym braku działań prezydent Gronkiewicz-Waltz.
Pahl podkreślił w tym kontekście, że to prezydent stolicy jest inicjatorką i współautorką tzw. "małej ustawy reprywatyzacyjnej", która nie pozwala na wywłaszczanie i zwracanie nieruchomości, które służą celom publicznym.
"Myśmy nie zakłócali postępowania, nie spożywaliśmy pokarmów"
Do wykluczenia jego i mecenas Zofii Gajewskiej z posiedzenia komisji odniósł się na konferencji mecenas Bartosz Przeciechowski. Jego zdaniem ta decyzja budzi "głębokie wątpliwości".- Przepisy owszem przewidują, że w sytuacji, kiedy ma miejsce niewłaściwe zachowanie osoby uczestniczącej w rozprawie administracyjnej kierujący tą rozprawą może osobę niewłaściwie się zachowującą wykluczyć z posiedzenia. No tak, tylko myśmy tam ani nie zakłócali głośno krzycząc tego postępowania, ani nie spożywaliśmy pokarmów, tylko wykonywaliśmy funkcję, do jakiej pełnomocnicy są przeznaczeni - powiedział. Dodał, że zadawanie pytań nie może być podstawą do wykluczenia.Zdaniem Przeciechowskiego, "przepisy, w tym także regulamin komisji, przewiduje jasno, że w przypadku pytania, które jest niezasadne z punktu widzenia prowadzącego postępowanie, to pytanie się uchyla i zapisuje się w protokole". Dodał, że jako pełnomocnicy "nie mieli takiej szansy".- Miałem szereg pytań dalej idących niż tylko ograniczanie się do sytuacji danego świadka - powiedział pełnomocnik i dodał, że "pytanie do świadka nie miały na celu niczego więcej ponad to, by ustalić czy problemy życiowe, mieszkaniowe tej osoby wiązały się wyłącznie z reprywatyzacją, dekretem Bieruta i jego konsekwencjami czy też wynikały przypadków losowych".Mecenas Gajewska z kolei zaznaczyła, że ratusz pomagał mieszkańcom Poznańskiej 14 w uzyskaniu nowych lokali oraz przy spłacie zadłużania.Wiceprezydent Pahl podkreślił, że "miasto stołeczne Warszawa jest zainteresowane walką z patologią jaka wytworzyła się w sferze reprywatyzacji" i dlatego wysyła na posiedzenia komisji weryfikacyjnej pełnomocników.
Komisja - posiedzenie w sprawie Poznańskiej
Komisja - posiedzenie w sprawie Poznańskiej
PAP/md/b