Ratusz na koniec zeszłego roku zatrudniał 3 856 osób. Kolejne 3 798 osób pracowało w urzędach dzielnic. Najwięcej na Mokotowie – 432 osoby. Najmniej w Wesołej – 79.
- Pod koniec 2006 roku, kiedy Hanna Gronkiewicz-Waltz obejmowała władzę, miasto zatrudniało około 5700 urzędników. Czyli o 35 proc. mniej niż teraz – podkreśla Jarosław Krajewski, radny PiS. - Niestety tendencja wzrostowa wciąż się utrzymuje. Pod koniec 2011 roku urząd miasta i urzędy dzielnic zatrudniały 7677 osób. Pod koniec zeszłego o prawie 60 osób więcej – wylicza.
"Jedna jaskółka..."
W odpowiedzi na pytania Krajewskiego, ratusz dołączył jeszcze jedną informację. Chodzi o liczbę zatrudnionych na koniec stycznia, która wynosiła 7 684 osoby. - Rozumiem, że pani prezydent chciała pokazać, że w ciągu miesiąca ubyło urzędników, ale jednak jaskółka wiosny nie czyni. Z uwagą będę śledził, czy w kolejnych miesiącach te liczby znów nie zaczną rosnąć – zapowiada.
Radny zwraca uwagę na jeszcze jeden fakt. – Miasto wciąż zawiera umowy z podmiotami zewnętrznymi. Tylko w zeszłym roku wydano na takie zlecenia 30 mln zł. A więc mamy coraz więcej pracowników, a część zadań wykonują podmioty zewnętrzne – dodaje.
Ratusz tłumaczy się z dodatkowych etatów
Ratusz wylicza także powody wzrostu zatrudnienia. Pierwszym z nich jest koniczność przekształcenia umów zleceń w kadencji 2002-2006 w umowy o pracę – 225 etatów.
Kolejne wynikają m.in. z konieczności przejęcia przez władzę samorządową nowych zadań. – Rozumiem argumenty wynikające z ustaw. Ale część argumentów jest nietrafiona – uważa radny.
Chodzi m.in. o powołanie biura do spraw Euro 2012. – To biuro powołano w 2007 roku, a dziś już nie działa. Centrum Komunikacji z Mieszkańcami też nie działa, a jest wśród powodów zwiększenia zatrudnienia. Jeszcze większym absurdem jest przejęcie przez biuro ochrony środowiska zadań z ZOM związanych z edukacją ekologiczną. Przecież ZOM to też jednostka miejska – punktuje radny.
par
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak, tvnwarszawa.pl