Trzech dni potrzebowali stołeczni policjanci, by rozwiązać zagadkę zaginięcia prostytutki z Konstancina-Jeziorny. 26-latek podejrzany o uduszenie kobiety został już aresztowany przez sąd.
Zaginięcie 36-latki w ubiegły poniedziałek zgłosili jej bliscy. – Byli zaniepokojeni, bo kobieta od kilku dni nie kontaktowała się z nimi – mówi asp. sztab. Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji. – Braliśmy pod uwagę różne wersje wydarzeń, także taką, że mogła paść ofiarą przestępstwa – dodaje.
Funkcjonariusze z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw przejrzeli nagrania z monitoringu na osiedlu, na którym mieszkała kobieta. Na jednym z nich wypatrzyli mężczyznę, który kilka dni wcześniej, późno w nocy wychodził z budynku ciągnąc za sobą walizkę. Trzy dni później ustali jego tożsamość: to 26-letni Jakub K., mieszkaniec powiatu grójeckiego. W garażu jego rodzinnego domu znaleźli zwłoki kobiety. Były ukryte w walizce szczelnie owiniętej folią.
Przyznał się do winy
Krótko po zabójstwie Jakub K. wyjechał do Szwecji. Policjanci dowiedzieli się, że zaplanował powrót na sobotę 19 listopada. Zatrzymali go, gdy zszedł z promu w Świnoujściu. - Jakub K. przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia ujawniając miejsce ukrycia zwłok – informuje prok. Michał Dziekański, rzecznik stołecznej prokuratury.
Jaki był motyw zbrodni? To nie do końca jest jasne. Zamordowana kobieta utrzymywała się z prostytucji, ale Jakub K. nie był jej klientem. Mężczyzna opiekował się... jej domowym akwarium. Wcześniej był w jej mieszkaniu już kilka razy. Po zatrzymaniu wyjaśnił policjantom, że pokłócił się z ofiarą, przewrócił ją na ziemię i zaczął dusić.
– Nie wykluczamy, że tło zbrodni było jednak seksualne. Czekamy na szczegółowe wyniki badań – mówi jeden z policjantów.
Z sekcji zwłok wynika, że kobieta została uduszona. Była też bita w głowę drewnianym narzędziem.
Jakub K. został już aresztowany przez sąd.
pm/r