Leopard 2A5 pojechał jako pierwszy w kolumnie czołgów w Alejach Ujazdowskich. Pojazd należy do jednostki w Wesołej. - Jesteśmy dumni, że możemy wziąć w tym udział - mówił jeszcze przed defiladą podekscytowany porucznik Jakub Markowski, który jechał w tym czołgu.
Oprócz niego w środku były jeszcze trzy osoby. Czołgiści jechali w otwartych wozach. To był pierwszy przejazd tej jednostki podczas defilad. - Czuć podekscytowanie. Moja kompania została wyróżniona przez dowódce brygady, żołnierze byli ochotnikami. Wszyscy bardzo chętnie biorą w tym udział i są bardzo dumni - mówił reporterowi TVN 24 Markowski.
"Będziemy jechać na 1 biegu"
Leopard 2A5 może rozpędzić się do 70 kilometrów na godzinę. W trudnych warunkach jego prędkość jest mniejsza i wynosi 50 kilometrów na godzinę. Jak mówił porucznik, podczas defilady ta prędkość będzie znacznie mniejsza
- Będziemy jechać na 1 biegu na najniższej prędkości, tak aby kolumna miała równoległe odległości dla wszystkich czołgów - wyjaśniał porucznik.
W czołgu nie ma klimatyzacji. A praca czołgisty bywa trudna. Zdarzają się też usterki, np. uszkodzenie gąsienicy.
- Gąsienice czasami potrafią się zsunąć, zerwać raczej nie. Załoga jest odpowiednio wyszkolona, tak że potrafi samodzielnie usunąć tę usterkę. Gąsienice rozpina się przy użyciu sprzętu czołgowego, który mamy zawsze przy sobie. Uszkodzenie gąsienicy nie wyłącza czołgu z walki. Ogranicza tylko jego możliwości manewru. Czołg nadal może prowadzić obserwację i ogień - podsumował Markowski.
Cała rozmowa z porucznikiem:
md//ec