Legia wraca do gry. Mistrz Polski zwycięski w Krakowie

Gol Jarosława Niezgody po doskonałym kontrataku zapewnił Legii prestiżowe zwycięstwo w Krakowie. Wisła przed końcem mogła wyrównać, a wcześniej - przez cały mecz - brakowało jej argumentów. Legia kontrolowała sytuację i doścignęła czołówkę.

W ostatnich latach warszawianie zmonopolizowali ekstraklasę i awansowali do Ligi Mistrzów, krakowianie ostatni tytuł świętowali sześć lat temu. Wisła przez ten czas stała się średniakiem z ambicjami.

I choć oba zespoły muszą póki co oglądać plecy rywali, to na stadion w Krakowie ciągnęły tłumy. Na trybunach zasiadł komplet ponad 30 tysięcy widzów. Warszawianie przed tygodniem wygraną u siebie z Lechią Gdańsk (1:0) dali sobie nowe życie. I to było widać. Legia zaczęła lepiej, częściej utrzymywała się przy piłce i atakowała. W pierwszym kwadransie strzały Krzysztofa Mączyńskiego były dopiero ostrzeżeniem. Dla pomocnika gości był to trudny wieczór, bo wracał do klubu, gdzie wychował się piłkarsko. Przez cały mecz był lżony przez kibiców Wisły, którzy nie darowali mu przeprowadzki do Warszawy.

Niezgoda gra, Niezgoda strzela

W 22. minucie Wisła źle rozegrała rzut wolny. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Guilherme podał do Mączyńskiego, ten oddał do rozpędzonego z lewej strony Michała Kucharczyka. Zagranie wzdłuż bramki do Jarosława Niezgody było idealne. Spóźniony Pol Llonch mógł oglądać tylko plecy napastnika Legii.

22-letni piłkarz wyrasta na kluczowego piłkarza Legii. W czwartym występie w podstawowym składzie, Niezgoda strzelił czwartego gola. Jeśli utrzyma formę, długo z ławki rezerwowych nie podniesie się reprezentant Albanii Armando Sadiku, sprowadzony latem jako główny snajper zespołu.

Wisła przed utratą bramki stworzyła jedną groźną sytuację - z powietrza strzelił Rafał Boguski. Piłkę z trudem wybił bramkarz Arkadiusz Malarz. Z kolei u gości oprócz Mączyńskiego strzelał Kasper Hamalainen. Wisła nie sprawiała rywalowi większych problemów, Legia w pełni kontrolowała mecz. W tym sezonie zdarzało się to incydentalnie. Zwłaszcza, że dla mistrzów Polski wyjazdy do tej pory były zmorą. Z sześciu meczów warszawianie wygrali tylko raz i to dawno, bo w sierpniu z Wisłą Płock (1:0).

VAR w akcji

Po przerwie doszło do największej kontrowersji. W 54. minucie w polu karnym Kucharczyk starł się z Boguskim. Piłkarz Wisły upadł, sędzia Bartosz Frankowski podyktował rzut karny. Do arbitra od razu podbiegło kilku wzburzonych legionistów. Frankowski przez dłuższą chwilę stał, aż w końcu podbiegł do monitora zobaczyć powtórkę kontrowersyjnej akcji. Ostatecznie anulował jedenastkę. Dopatrzył się, że Kucharczyk trafił najpierw w piłkę.Wisła przed końcem powinna wyrównać. Maciej Sadlok dośrodkował z lewej strony, w polu karnym zagapił się Michał Pazdan. Obrońcę Legii uratował Malarz, bo w ostatniej chwili zdołał wyciągnąć strzał Carlitosa. To była piłka meczowa.

Legia pierwszy raz w sezonie wygrała drugi mecz z rzędu. Mistrzowie Polski dokonali tego z nowym trenerem Romeo Jozakiem, który rozpoczął pracę przeciętnie, a przy tym beształ piłkarzy. Jeszcze nie tak dawno jego zespół w katastrofalnym stylu przegrał w Poznaniu 0:3. Dziś do liderującego Lecha traci tylko punkt. W tabeli Legia jest czwarta, Wisła - z pierwszą porażką na własnym stadionie - piąta.Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:1 (0:1)Bramka: Niezgoda (22.)

Wisła: Buchalik - Sadlok, Gonzalez, Głowacki, Arsenić - Basha (79. Ze Manuel), Llonch - Balleste, Lopez, Boguski (59. Boguski) - Brożek (60. Perez)

Legia: Malarz - Hlousek, Pazdan, Astiz, Broź - Jodłowiec, Mączyński - Hamalainen (90. Kopczyński), Guilherme, Kucharczyk (67. Pasquato) - Niezgoda (75. Sadiku)

kz

Czytaj także: