To była jedna z głośniejszych afer pedofilskich w Polsce. Były proboszcz parafii na warszawskim Tarchominie cztery lata temu został skazany za molestowanie 11-latka. Jak ujawnił portal OKO.press, Grzegorz K. pracuje teraz w diecezji warszawsko-praskiej - kieruje Domem Księży Emerytów. Mieszkańcy Otwocka są zaniepokojeni, bo obok jest szkoła. Tematem zajęła się Maria Mikołajewska z programu "Polska i Świat" w TVN24.
Grzegorz K., który molestował 11-letniego ministranta, od pięciu miesięcy kieruje Domem Księży Emerytów w diecezji warszawsko-praskiej. Ale o tym, że człowiek z taką przeszłością pracuje i mieszka w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły podstawowej, nikt nie poinformował mieszkańców Otwocka.
- Jak przychodzi nowy wikariusz, proboszcz, jest to ogłaszane. A tutaj cisza, spokój. I nagle się dowiadujemy z serwisów, z gazety, że ktoś, kto skrzywdził jakiś czas temu dzieci, wraca. I to wraca obok szkoły, obok przedszkola, obok drugiej szkoły, przecież tu dzieci mieszkają - mówi zaniepokojona matka mieszkająca w pobliżu.
Dodaje, że się boi, bo jej syn będzie tamtędy wracał do domu. - Nie zawsze będę mogła go odebrać. Nie tylko moje dziecko, inne dzieci też. I co, trzeba teraz stać i czatować? - pyta.
Rok więzienia w zawieszeniu
Cztery lata temu Sąd Okręgowy Warszawa-Praga skazał Grzegorza K. za to, że przytulał, całował i wkładał język do ucha swojemu 11-letniemu ministrantowi.Później o molestowanie i zgwałcenie oskarżyli go inni ministranci, ale te śledztwa nie skończyły się wyrokiem sądu.
- Miał zeszyt. Za pierwszą literą imienia i nazwiska stało kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt plusików. I ilość plusików przy mojej osobie zgadzała się z ilością odbytych stosunków - relacjonował w rozmowie z reporterem TVN24 jeden z poszkodowanych, gdy przed sądem toczył się proces księdza. Na pytanie, ile nazwisk mogło być w tym zeszycie z plusikami, odpowiedział, że nie było to kilkadziesiąt nazwisk. - Raczej kilkaset - stwierdził.
Za molestowanie 11-letniego chłopca Grzegorz K. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Jak czytamy w komunikacie diecezji warszawsko-praskiej, po czterech latach od wyroku sądu cywilnego, Watykan nie zdecydował o dalszych losach księdza.
Wciąż jest duchownym
Tymczasem Grzegorz K. wciąż jest duchownym. Może sprawować msze wyłącznie dla pensjonariuszy domu emeryta, ma zakaz pracy duszpasterskiej z dziećmi i młodzieżą oraz posiadania profili na portalach internetowych.
Po tym, jak prokuratura oskarżyła Grzegorza K. o molestowanie chłopca i poinformowała o tym jego przełożonych, przez dwa lata dalej był proboszczem i dalej pracował z dziećmi. Henryk Hoser odsunął go od obowiązków dopiero po reportażu dziennikarzy TVN24.Rodzice uczniów pobliskiej szkoły boją się, że zakaz pracy duszpasterskiej nie uniemożliwia kontaktów księdza z dziećmi. Z uwagi na sąsiedztwo wydają im się prawdopodobne. - Skończy się na tym, że ksiądz bezpośrednio zgwałci dziecko i pogłaszczemy tego księdza, że biedny musiał zgwałcić to dziecko - mówi matka jednego z uczniów szkoły.
W dniu realizacji reportażu wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z Grzegorzem K. Bez rezultatu.Maria Mikołajewska, TVN24