ONICO AZS Politechnika Warszawska w play-off Plus Ligi podejmowała GKS Katowice. Ale zdecydowanie to nie mecz o 9. miejsce był w sobotę najważniejszy. Zaczęło się kilkanaście minut przed spotkaniem. Zawodnicy obu drużyn wybiegali na parkiet przy niewyobrażalnym hałasie – tumulcie tworzonym przez wyjątkowo rozgrzanych kibiców i głośną muzykę. Do tego gorąca były jeszcze płomienie buchające wzdłuż korytarza prowadzącego od szatni. Feta tak przejmująca, że po plecach przebiegały ciarki. Zagumny wyglądał, jakby ten pogląd podzielał.
Zresztą nie tylko przed meczem wszystko kręciło się wokół "Gumy". Rozgrywający ONICO AZS Politechniki Warszawskiej grał 22 lata. Dlatego w kierunku kibiców wyrzucono 22 piłki z jego podpisem. Maskotka klubu, "Żabcia Polcia", rozdała 22 koszulki meczowe z autografem Zagumnego. W holu można było oglądać i fotografować trofeum, które Polska z Zagumnym w składzie zdobyła na mistrzostwach świata w naszym kraju. A na trybunach niemal wszyscy ubrani byli w okolicznościowe, białe koszulki z numerem 5. Wśród kibiców krążyła ramka z podobizną Zagumnego – można było sobie zrobić selfie z odchodzącym mistrzem i umieścić w mediach społecznościowych z odpowiednim hasztagiem. W przerwach kibice odwracali się wypełniając halę "piątkami".
Grają
Pierwszy set meczu też poszedł po myśli kapitana "Inżynierów". Politechnika grała składnie, choć popełniała sporo błędów. Ale goście popełniali ich więcej. AZS miał sporo szczęścia, pod koniec zaczął uciekać rywalom i set skończył się do 18. 1:0. W drugim secie jeszcze bardziej zarysowała się przewaga ONICO AZS. Najpierw dwa gładkie punkty, potem chwila równej gry i ucieczka "Inżynierów". W środkowej części seta utrzymywali kilkupunktowe prowadzenie. Filip, Samica i Wrona nie mieli litości zdobywając punkt za punktem. W końcu zmusili trenera gości – Piotra Gruszkę – do wzięcia czasu przy stanie 17:9. Niewiele to zmieniło. Politechnika grała – atakowała, blokowała, punktowała i wygrała 25:17. 2:0.
Trzecia partia zaczęła się słabiej. Punktowo długo było dość równo, ale to GKS prowadził jednym, dwoma oczkami. Ale przy stanie 10:10 katowiczanie zaczęli uciekać. Politechnice się nie układało, entuzjazm jakby opadł. GKS zbudował 6, 7 punktową przewagę. Trener Jakub Bednaruk zmienił trzech zawodników. Wśród nich Zagumnego, którego zastąpił drugi rozgrywający Politechniki Jan Firlej. Udało się odrobić dwa punkty. Ale na tablicy było 15:21, potem 17:23. Czas wziął Piotr Gruszka, a po przerwie jego zawodnicy zdobyli dwa punkty potrzebne do zakończenia partii. 17:25. 2:1.
W czwartym secie znowu rozgrywał Paweł Zagumny. "Inżynierowie" zaczęli dobrze i wyszli na czteropunktowe prowadzenie 6:2. Potem kontrolowali grę nie pozwalając rywalom na odrobienie strat. W środkowej części seta GKS zdołał zbliżyć się tylko na 4 punkty – 16:12. Potem Politechnika znowu zaczęła grać swoje. Działa defensywa, działał atak Filipa. 21:16, 23:18. Przed piłką setową siatkarze AZS utworzyli szpaler. Przeszedł nim żegnany owacjami na stojąco kapitan zespołu. Jego koledzy przypieczętowali wygraną 3:1. I zaczęła się druga, jeszcze gorętsza część pożegnania mistrza.
Łzy i confetti
Statuetkę MVP spotkania odebrał Paweł Zagumny. I wcale nie był to wybór tylko ze względu na dzisiejsze święto. A na pomeczowe chwile klub przygotował niekończące się niespodzianki. Na telebimie pokazano film podsumowujący długą karierę mistrza. Potem na parkiecie dziękowali mu, gratulowali i życzyli dobrze na przyszłość przedstawiciele władz klubu, wiceprezydent miasta Renata Kaznowska, żona Pawła Oliwia, jego rodzice, pierwszy trener w MKS MDK Lech Góra. Władze ONICO AZS PW wręczyły „Gumie” certyfikat zapewniający, że numer 5 zostaje dla niego zastrzeżony na następne 5 lat w klubie, w którym zaczynał i kończył ligową karierę. To pierwsza taka decyzja w historii polskiej ligi siatkówki. Potem – znowu z telebimu – mistrza żegnali koledzy klubowi, ligowi i inni wielcy polskiego sportu z Czerkawskim czy Małyszem. A na koniec w rytm dźwięków "Simply the best" na kapitana "Inżynierów" posypały się barwne confetti.
Jeszcze jedno zadanie
Jest jeden ważny tytuł, którego dzisiejszy bohater nie ma na koncie – to tytuł mistrza Polski. Gdy Zagumny dwa lata temu przechodził do warszawskiej Politechniki jej trener – Jakub Bednaruk, który po tym sezonie odchodzi ze stanowiska – obiecał mu, że razem sięgną po złoto. Nie udało się. Ale Paweł Zagumny będzie miał jeszcze okazję to zrobić, choć już jako działacz. Od przyszłego sezonu będzie dyrektorem sportowym ONICO AZS Politechniki Warszawskiej. Klubu, który zatrudniając na stanowisko trenera Stephana Antigę, nie ukrywał rosnących ambicji.
Marcin Chłopaś