Krew, pot i gole na oczach 40 tysięcy. Polska "święta wojna" na remis

Polskie El Clasico nie rozczarowało. Od początku do końca piłkarze Lecha i Legii walczyli na całego, w drugiej połowie dodali do tego jeszcze piłkarską jakość. Przez cały mecz atmosferę na światowym poziomie tworzyło ponad 40 tysięcy zebranych na stadionie kibiców. Skończyło się na remisie 1:1, który nikogo chyba nie zadowala.

Jeśli chodzi o tempo meczu, to niedzielne spotkanie od pierwszego gwizdka sędziego w niczym nie ustępowało temu rozegranemu dokładnie 24 godziny wcześniej, czyli starciu Barcelony z Realem.

Wartością dodatnią w stosunku do hiszpańskiego oryginału byli kibice oglądający na żywo polskie El Clasico. Wchodzących na murawę piłkarzy przywitał deszcz serpentyn oraz głośny doping, który nie ucichł już do końca meczu.

Wielu obserwatorów narzekało w przerwie jednak na brak jakości czysto piłkarskiej po obu stronach. Rzeczywiście, sytuacje po których mogły paść bramki można wyliczyć na palcach jednej ręki. Najbliżej osiągnięcia celu był Barry Douglas, którego cudowne uderzenie z rzutu wolnego zatrzymało się na słupku bramki Wojciecha Skaby.

Piorunujący początek drugiej połowy

Po przerwie piłkarze zmotywowani przez trenerów piłkarze dodali jakość. Większość widzów nie zdążyła jeszcze zasiąść na swoich miejscach, a Tomasz Jodłowiec zdążył dać gościom prowadzenie, sprytnie wykorzystując zamieszanie w polu karnym.

Zimny prysznic warszawianom natychmiast zaserwował jednak Gergo Lovrencics. Węgier fantastycznie przyjął piłkę w polu karnym, ogrywając przy tym Jakuba Rzeźniczaka i na drugi kontakt huknął nie do obrony.

Ostrzał obu bramek trwał już do samego końca, a więcej pracy miał Maciej Gostomski. Na szczęście dla gospodarzy Henrik Ojamaa będąc sam na sam trafił prosto w niego, w analogicznej sytuacji Tomasz Brzyski posłał za to piłkę obok słupka.

Fatalne zderzenie i karetka

Cieniem na tym naprawdę dobrym widowisku kładzie się zdarzenie z pierwszej połowy, w której Jakub Kosecki i Łukasz Broź zderzyli się głowami. Pierwszemu wystarczyło nałożyć plaster, drugiego do szpitala musiała jednak zawieźć karetka.

Legia dzięki remisowi wraca na fotel lidera, ale Górnika Zabrze wyprzedza już tylko lepszym bilansem bramek. "Kolejorz" do czołówki traci sporo, ale grając z takim charakterem jak w niedzielę powinien szybko do niej doszlusować.

Lech Poznań - Legia Warszawa 1:1

Bramki: Gergo Lovrencsics (50) - Tomasz Jodłowiec (47)

Żółte kartki: Łukasz Trałka, Kebba Ceesay - Jakub Rzeźniczak, Ivica Vrdoljak, Jakub Wawrzyniak

W nawiasie noty wystawione przez redakcję SPORT.TVN24.PL:

Lech Poznań: Maciej Gostomski (3,5) - Kebba Ceesay (3,5), Hubert Wołąkiewicz (2,5), Marcin Kamiński (3,5), Barry Douglas (4,5) - Gergo Lovrencsics (4,5) (88. Bartosz Ślusarski), Łukasz Trałka (3) (88. Dimitrije Injac), Rafał Murawski (3), Kasper Hamalainen (3,5), Szymon Pawłowski (3,5) (73. Karol Linetty) - Łukasz Teodorczyk (4,5)

Legia Warszawa: Wojciech Skaba (4) - Łukasz Broź (3) (27. Bartosz Bereszyński 4), Jakub Rzeźniczak (3), Dossa Junior (3), Tomasz Brzyski (4) - Jakub Kosecki (4) (80. Jakub Wawrzyniak), Tomasz Jodłowiec (4), Dominik Furman (3,5), Ivica Vrdoljak (3), Henrik Ojamaa (3,5) (86. Michał Kucharczyk) - Władimir Dwaliszwili (2)

tvn24.pl/iwan

Czytaj także: