- Zachęcamy do tego, aby nie patrzeć na ograniczenia związane z epidemią przez pryzmat tego, "co mogę zrobić", ale "czy muszę to zrobić" - mówił na antenie TVN24 Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji.
Do 19 kwietnia obowiązują nas ograniczenia wynikające z wprowadzenia w Polsce stanu epidemii. Nie możemy swobodnie przemieszczać się, za wyjątkiem wyjść w celu załatwienia najważniejszych potrzeb życia codziennego. Za niestosowanie się do ograniczeń grozi mandat karny.
Nerwowe interwencje
W ostatnich dniach w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia i nagrania z policyjnych interwencji. Na niektórych widać, jak funkcjonariusze karzą mandatami przyłapanych w zamkniętych parkach rowerzystów czy biegaczy. Towarzyszy temu sporo nerwów, zarówno po stronie ukaranego, ale i interweniujących funkcjonariuszy. Pojawiają się też pytania, czy policjanci nie nadużywają władzy, bo jakie zagrożenie stwarza samotny rowerzysta czy biegacz? A także, czy funkcjonariusze znają przepisy, na które się powołują, wypisując mandaty.
- Każda interwencja jest inna. To, co widzimy w mediach społecznościowych jest pewnym wyrywkiem tego, jak tak na prawdę od początku wygląda interwencja. Bardzo często obserwujemy interwencje pokazywane w social mediach od pewnego momentu, a bardzo często okazuje się, że wstęp interwencji jasno wskazywał, że doszło do naruszenia przepisów. Zamiast spokojnego wysłuchania policjantów i ich argumentów pojawiają się niepotrzebne nerwy - mówił na antenie TVN24 Sylwester Marczak.
Funkcjonariusz podkreślił, że zdenerwowanie w związku z nałożonymi ograniczeniami jest w pełni zrozumiałe. - Ograniczenia dotykają nas wszystkich, dlatego potrzebny jest spokój każdej ze stron. My zachęcamy do tego, aby nie patrzeć na te ograniczenia przez pryzmat tego, "co mogę zrobić", ale "czy muszę to zrobić" - dodał.
"Czas pouczeń już minął"
W trakcie rozmowy Marczak był również pytany o to, dlaczego policjanci nie stosują pouczeń, a od razu biorą się za wypisywanie mandatu. - W sytuacji, kiedy policjanci podejmują interwencję wobec osoby, która uparcie twierdzi, że może robić wszystko w danym miejscu, trudno mówić o pouczeniu. Stosuje się je w wyjątkowych okolicznościach. Czas na pouczenie już minął - powiedział rzecznik komendy stołecznej.
Przypomniał, że policjanci stosowali pouczenia, ale nie przyniosły one skutku, co pokazał jeden z marcowych weekendów, kiedy przez warszawskie ulice, parki i tereny rekreacyjne przewijały się tłumy ludzi.
- Jeśli ktoś uważa, że policjant zachował się w sposób nieprawidłowy, może złożyć skargę. Nikt też nie zmusi nikogo do przyjęcia mandatu karnego. Wtedy kierujemy wniosek do sądu - powiedział Marczak. I dodał, że policjant musi podejmować interwencje i nie czerpie przyjemności z nakładania mandatów. - Jeżeli uważamy, że policjant robi to na złość, ja proponowałbym zrobić na złość policjantom i unikał wychodzenia z domu - powiedział Marczak.
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: KSP