"Ostatnio wciąż słychać narzekania na kierowców autobusów miejskich w Warszawie. A to hamują za ostro. A to nie mają biletów, a jak mają – to nie chcą sprzedać bez odliczonej kwoty. A to gadają przez komórkę lub nie włączają klimatyzacji. Czasami jest jednak inaczej." - pisze na swoim blogu Dominiak i dla równowagi przedstawia historię pozytywną.
Historia jednej podróży
"Po długiej i męczącej podróży pociągiem, wieczorna Warszawa powitała mnie swoją lepszą, bo uśmiechniętą i przyjazną, twarzą Kierowcy MZA!
O godz. 22:57 jechałem z Dworca Centralnego autobusem 525 (numer boczny 8333). Przed odjazdem kierowca sprzedał kilku osobom bilety, a jednej z nich nawet wydał resztę. Robił to z uśmiechem! Dodatkowo wyjaśnił jednej z osób (przyjezdnej?), gdzie ma wysiąść, aby mieć jak najbliżej do celu podróży. Gdy podczas drogi kierowca zatrzymał się na czerwonym świetle, a przed nim stał inny autobus, to wychylił się ze swojej kabiny i poszukał wzrokiem owego przyjezdnego. A następnie z uśmiechem (!) poinformował, że na najbliższym przystanku może się on przesiąść do tego autobusu, bo będzie miał bliżej. Można inaczej? Można!
Oby więcej takich Kierowców (a nie kierowców) miejskich autobusów. I warto o nich pisać i głośno mówić. By promować dobre wzorce! Tacy ludzie świadczą o tym, że nasze miasto jest Europejską Stolicą Kultury. Na co dzień, a nie od święta przez jeden rok".
Źródło zdjęcia głównego: | Fakty TVN