Jadący w majówkę do Lasu Kabackiego od strony Konstancina mogli się natknąć na niecodzienny widok: w poprzek popularnej trasy ktoś ustawił betonową barierę. Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, przeszkodę wybudowali właściciele działek przy ulicy Muchomora. Przekonują, że trasa wiedzie przez ich tereny, z których nie mogą korzystać, bo gmina od lat nie potrafi uchwalić miejscowego planu zagospodarowana przestrzennego.
Temat wrócił pod koniec kwietnia, na sesji rady podwarszawskiej miejscowości. A raczej - miał wrócić. Na wniosek radnego Włodzimierza Wojdaka z komitetu "Prawo, Rodzina, Sprawiedliwość" z porządku obrad spadł punkt o rozpatrzeniu uwag do wyłożonego projektu planu. Powód? Radni potrzebują "więcej czasu, by wsłuchać się w głos mieszkańców".
Pierwszą okazję mieli już chwilę później. Jak relacjonuje przewodniczący rady Andrzej Cieślawski (PO), z jednej strony rozległy się oklaski, a z drugiej krzyki.
"Niech będzie osiedle"
Ci, którzy krzyczeli, kilka dni później dali wyraz swemu niezadowoleniu i wystawili betonową barierę. - Chcemy, żeby gmina uchwaliła wreszcie plan dla tego terenu. Ludzie urządzają sobie pikniki na naszych działkach, wyrzucają śmieci, a my dostajemy wezwania i mandaty! - złości się w rozmowie z nami Tomasz Żak, mieszkaniec i właściciel działki na spornym terenie.
Chodzi o działki na południowy-zachód od skrzyżowania ulic Prawdziwka i Muchomora. Wyłożony jesienią plan dopuszcza tam budowę domów jednorodzinnych do 10 metrów wysokości. Ogranicza przy tym gęstość zabudowy do 10 lub 20 procent, a procent powierzchni biologicznie czynnej ustala na poziomie 70 - 75 procent.
Mieszkańcy: nielegalna droga rowerowa
Dziś to jednak całkiem zielony teren, z popularną trasą spacerową i rowerową, którą zresztą - według właścicieli działek - gmina wytyczyła nielegalnie. – Nie pytając nas o zgodę, po żwirku, którym za własne pieniądze utwardziliśmy drogę, przejechali równiarką i wyznaczyli szlak rowerowy – rozkłada ręce Tomasz Żak.
Dodaje, że plan musi być uchwalony i nie można tego przekładać na "święte nigdy".
"Ignorują głos mieszkańców"
Po drugiej stronie betonowej barykady stoją mieszkańcy innych części Konstancina, a także Ursynowa. Oni nie chcą żadnej zabudowy.
"Projekt planu zagospodarowania przestrzennego forsowany przez burmistrza do uchwalenia zakłada budowę osiedla na kilka tysięcy mieszkańców między Lasem Kabackim i Ogrodem Botanicznym, a ul. Pułaskiego przy jednoczesnym kompletnym braku infrastruktury, sieci dróg dojazdowych, szkół, przedszkoli, przestrzeni publicznej, kanalizacji itp." – piszą na internetowym forum.
Punktują, że osiedle zakorkuje tę część miasta. Ich zdaniem, "tysiące samochodów" wjadą od ulicy Prawdziwka i Borowej w Warszawską i zablokują dojazd do Konstancina. Skrzykują się też do protestów.
"Mamy ostatnią szansę, aby tę katastrofę powstrzymać, aby pokazać radnym i burmistrzowi, że nie można bezkarnie i arogancko ignorować głosów mieszkańców sprzeciwiających się wynoszeniu interesu deweloperów i właścicieli gruntów ponad dobro mieszkańców miasta i gminy" – zapowiadają.
"Chcą mieć Konstancin dla siebie"
–Zastrzeżeń od mieszkańców było bardzo dużo – podaje burmistrz Konstancina Kazimierz Jańczuk. I dodaje, że właśnie dlatego opiniowanie planu podzielono na cztery etapy. Uwagi do pierwszego zostały już rozpatrzone. Teraz radni mieli rozpatrzeć nieuwzględnione przez burmistrza uwagi do drugiej części. Ich wnioskodawcy wolą zieleń, a nie zabudowę. Boją się, że przybycie nowych mieszkańców jest równoznaczne z zanieczyszczeniem powietrza i zakorkowaniem ulicy.
Sam burmistrz składnia się do szybkiego uchwalenia planu. - Rada nie ma prawa odrzucać projektów planów. A jeżeli radni to zrobią, wtedy właściciele wystąpią do sądu administracyjnego o unieważnienie uchwały. Przeciwnicy tego planu, którzy nie mieszkają w tym rejonie, chcą mieć Konstancin dla siebie - przewiduje.
Zaprzecza też, że gmina wyznaczała na ulicy Muchomora szlak rowerowy.
Radni do tematu planu miejscowego mają wrócić 17 maja.
Absurd w Lesie Kabackim
kz/mś