Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła zarzut oszustwa Markowi M. Kontrowersyjny biznesmen jest oskarżony, o to że zataił fakt śmierci właścicielki kamienicy przy Targowej, którą próbował przejąć. Gdyby sąd wiedział, że kobieta nie żyje, M. nie mógłby dostać tej nieruchomości.
- Wnieśliśmy akt oskarżenia w dniu 30 czerwca – potwierdza nam Michał Dziekański, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej. - Akt został skierowany do Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli, IV Wydział Karny. Markowi M. postawiono zarzut oszustwa – dodaje.
Więcej szczegółów zdobywamy w sądzie. Chodzi o nieprawidłowości dotyczące reprywatyzacji kamienicy przy Targowej 66. "Przeciwko Markowi M. skierowano akt oskarżenia o to, że w okresie od 20 stycznia 2014 roku do 9 kwietnia 2014 roku w Warszawie, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (...) wprowadził w błąd Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli , poprzez zatajanie faktu śmierci Fani vel. Fanny A." - informuje nas Katarzyna Kisiel, rzeczniczka sądu.
Kurator Fani A.
Fania A. była przedwojenną właścicielką kamienicy przy Targowej. Marek M. starał się o miano jej kuratora, czyli osoby zarządzającej jej mieniem. To niezwykle kontrowersyjny element biznesu reprywatyzacyjnego. Aby zostać kuratorem, wystarczy znaleźć kamienicę, o którą od lat nikt się nie upomina (nie ma informacji o jej właścicielu lub jego następcach), zgłosić się do sądu rodzinnego i zadeklarować chęć reprezentowania interesów dawnych właścicieli.
"Kandydat" na kuratora nie musi być z nimi w żaden sposób spokrewniony. Musi za to udowodnić, że próbował ich odszukać (w praktyce wystarczy zwykłe ogłoszenie w prasie). Tego wymaga kodeks rodzinny i opiekuńczy, który mówi, że „kurator powinien przede wszystkim postarać się o ustalenie miejsca pobytu osoby nieobecnej i zawiadomić ją o stanie jej spraw”.
Jeśli właściciele się nie znajdą, o przyznaniu kurateli ostatecznie decyduje sąd.
Kuratorzy przydzielani są często nawet osobom, które prawdopodobnie od dawno nie żyją, bo - jak wynika z daty urodzenia - miałyby dziś nawet 100 lat. Jak to jest możliwe? Wszystko przez nieprecyzyjne przepisy wspomnianego kodeksu, które określają, że kuratora wyznacza się „dla ochrony praw osoby, która z powodu nieobecności nie może prowadzić swoich spraw”.
Trik na kuratora mogłaby ukrócić tzw. mała ustawa reprywatyzacyjna, o której losach rozstrzygnie w najbliższą środę Trybunał Konstytucyjny. Dokument ten wyklucza bowiem możliwość powołania kuratora dla osoby, dla której istnieją przesłanki do uznania za zmarłą.
W przypadku Fani sąd Rejonowy dla Warszawy Woli nadał M. status kuratora, choć ta zmarła już w latach 70. Jak pisała „Gazeta Stołeczna”, gdyby kobieta żyła, dziś miałaby 107 lat.
Według prokuratury Marek M. miał skłamać przed sądem, że "usiłował odszukać dawną właścicielkę".
"Marek M. oświadczył nieprawdę"
"W trakcie posiedzenia sądu (…) w dniu 9 kwietnia 2014r. Marek M. oświadczył nieprawdę, iż bez skutku poszukiwał Fani vel Fanny A. W sytuacji, gdy co najmniej od sierpnia 2013r. posiadał wiedzę, że wyżej wymieniona nie żyje, co przejawił występując w dniu 29 sierpnia 2013r. do Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy o stwierdzenie nabycia spadku po niej, dołączając do tego wniosku akt zgonu. W wyniku czego usiłował doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem należącym do następców prawnych Fani vel Fanny A." – wyjaśnia Katarzyna Kisiel cytując akt oskarżenia.
Marek M. został więc kuratorem, ale na razie kamienicy nie przejął – postępowanie związane ze zwrotem nieruchomości trwa. Podobnie jak czterech innych, których właścicielką była Fania. Chodzi o Floriańską 8, Białostocką 10/12, Ząbkowską 9 i Jagiellońska 14. Czy o nie także upomniał się Marek M.? Próbujemy ustalić. Pewne jest, że wszystkie te adresy znalazły się w białej księdze reprywatyzacji, którą opublikował niedawno ratusz (dokument nie ujawnia nazwisk osób, które starają się odzyskać nieruchomość).
Jeden wątek dużej sprawy
Zawiadomienie o nieprawidłowościach w tej sprawie zgłosili działacze Komitetu Obrony Lokatorów. - Już w 2014 roku nasz komitet przeprowadził pełną analizę dokumentów historycznych, z których wynikało mnóstwo nieprawidłowości związanych z procesem reprywatyzacji. Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury liczące około 600 stron – tłumaczy nam Bożena Jasińska z KOL.
Podkreśla, że wyciągnięta przez prokuraturę kwestia Marka M. to tylko jeden z wątków całej sprawy. - Mamy nadzieję, że prokuratorzy podejmą również inne dotyczące m.in. miasta i urzędników, którzy biernie przyglądali się nieprawidłowościom i nie dopełnili swoich obowiązków. W treści naszego zawiadomienia wskazaliśmy ich bardzo dokładnie – dodaje.
"Moje grunty warszawskie"
Marka M. z nie trzeba przedstawiać tym, którzy interesują się warszawską reprywatyzacją. Jest dobrze znany lokatorom i urzędnikom. Skupił roszczenia do dziesiątek kamienic w stolicy.
Ich spis zatytułowany "Moje Grunty Warszawskie" położył na stole w stołecznym ratuszu za czasów prezydenta Lecha Kaczyńskiego, co w tekście "Gazety Stołecznej" z ubiegłego roku wspominała Elżbieta Jakubiak, dyrektorka gabinetu ówczesnego prezydenta.
Skąd tyle kamienic? Żeby pozyskać nieruchomość w stolicy, nie trzeba być spadkobiercą dawnego właściciela. Potrzebny jest kontakt do osób, które posiadają roszczenia (czyli prawa do nieruchomości). Jak pisała już kilka lat temu "Gazeta Stołczna"., M. kontakty te zdobywał m.in. przez stowarzyszenie Poszkodowani, które w 2005 roku założył ze swoją matką. Organizacja miała udzielać pomocy dawnym spadkobiercom i dawać wsparcie w negocjacjach z miastem.
W ten sposób M. skupił roszczenia do dziesiątek warszawskich nieruchomości – na Francuskiej, Otwockiej, Krakowskim Przedmieściu czy Odolańskiej. Przejmował kontrolę nad kamienicami, lokatorom podnosił czynsze.
Posiadał też roszczenia do kamienicy przy ul. Nabielaka, w której mieszkała Jolanta Brzeska. Liderka ruchów lokatorskich, której spalone zwłoki znaleziono 1 marca 2011 roku w Lesie Kabackim.
Od ubiegłego tygodnia próbowaliśmy skontaktować się M., m.in. za pośrednictwem adwokata, który reprezentował go w innej sprawie. Bez skutku.
Karolina Wiśniewska
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / Tvnwarszawa.pl