- Policja zatrzymała 46 aktywistów organizacji Greenpeace, którzy protestowali we wtorek przed siedzibami PiS i PO - podała we wtorek Komenda Główna Policji. Wśród zatrzymanych jest 29 obcokrajowców.
44 osoby spośród zatrzymanych zostały osadzone w areszcie, a pozostałe dwie zwolniono po przesłuchaniu. Jak poinformowała w środę reporterka TVN24, w południe w policyjnym areszcie przebywały jeszcze 22 osoby.
- Ale, jak informuje stołeczna policja, są sukcesywnie przesłuchiwane, a po usłyszeniu zarzutu wypuszczane - sprecyzowała Ewa Paluszkiewicz. - Można się spodziewać, że w trybie pilnym, w ciągu 48 godzin, nie wszystkich uda się przesłuchać, ponieważ większość zatrzymanych - 29 osób - to obcokrajowcy różnych narodowości. Do każdego potrzeba tłumacza przysięgłego - dodała.
I zastrzegła, że jeśli do czwartkowego poranka ktoś nie zostanie przesłuchany, zostanie wypuszczony. Potem dostanie wezwanie do stawienia się w komendzie. - Wszystkie osoby usłyszą zarzuty naruszenia miru domowego, za co grozi do roku więzienia - przekazała Paluszkiewicz.
Ponadto, dwóm osobom grozi grzywna za zawieszenie transparentów bez odpowiedniej zgody.
Weszli na budynki
Protest zaczął się we wtorek rano. Działacze organizacji ekologicznej weszli z pomocą sprzętu alpinistycznego na budynki, w których mieszczą się biura partii i zasłonili ich elewacje czarnymi płachtami z napisem "Polska bez węgla 2030".
Interweniowała policja. - Pierwsze osoby są zostały zatrzymane na podstawie art. 193 Kodeksu karnego (zakłócanie miru domowego - red.). Prowadzone są czynności na miejscu. W proteście może brać ponad 20 osób - informował Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Z kolei Karol Cebula z KSP przekazał, że w czasie akcji ekologów zamknięta była ulica Nowogrodzka.
"Politycy ignorują problem"
Greenpeace, w przesłanym do redakcji oświadczeniu, tłumaczy, że obie partie "pominęły kwestię ochrony klimatu w swoich programach wyborczych i nie zaproponowały daty odejścia Polski od węgla".
Protest prowadzony był dzień po Europejskim Kongresie Gospodarczym, na którym dyskutowano o rządowym projekcie Polityki Energetycznej Polski. Jak przekonują ekolodzy, zakłada on, że ilość spalanego węgla w kraju pozostanie na niemal takim samym poziomie, jak obecnie.
"Politycy PiS i PO ignorują głos nauki, młodych ludzi protestujących w całej Polsce w ramach strajków dla klimatu oraz swoich wyborców. Dyskutowany wczoraj podczas EKG w Katowicach projekt Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku to najlepsza ilustracja moralnego i intelektualnego fiaska rządu w obliczu kryzysu klimatycznego. Jednocześnie największa partia opozycyjna wciąż nie przedstawiła żadnej wiarygodnej alternatywy dla prowęglowej strategii rządu. Najwyższa pora, żeby Jarosław Kaczyński i Grzegorz Schetyna - liderzy partii, które decydować będą o kształcie polityki klimatycznej i energetycznej - zaczęli dbać o naszą bezpieczną przyszłość" – czytamy na stronie internetowej organizacji.
Według Greenpeace, poparcie dla tego postulatu wykazuje 55 procent wyborców Prawa i Sprawiedliwości i 91 procent wyborców Platformy Obywatelskiej. "Niezależne ekspertyzy pokazują, że odejście wszystkich państw UE od węgla do 2030 roku jest możliwe" - podkreślają ekolodzy.
Protest Greenpeace
em/r/PAP/ab/ran