Kilkudziesięciu grafficiarzy pojawiło się przy murze służewieckim, by zamalować czarną ścianę, na której firma Adidas chciała przygotować reklamę. Streetartowcy powiedzieli jednak "veto" i plan firmy nie wypalił.
Organizatorzy akcji "Graffiti Jam" na wydarzenie zapraszali już od kilku dni. Na Facebooku gotowość do stworzenia nowego graffiti zadeklarowało blisko 2,5 tysiąca osób.
- Pokażmy, że mamy coś do powiedzenia w tej sprawie. Ludzie muszą zrozumieć, że mur wyścigów to nie jest billboard reklamowy tylko wielkie płótno, które razem tworzymy – argumentowali streetartowcy.
Mało czarnego
Jak się jednak okazało, na murze wcale nie zostało dużo miejsca na nowe prace. - Mur jest już prawie w całości zamalowany na nowo - opowiada z miejsca wydarzeń Tomasz Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl. - Widać, że przez cały tydzień artyści nie próżnowali. Dzisiejsza akcja wygląda bardziej jak uzupełnienie ostatnich czarnych plam - dodaje.
"To nie wandalizm!"
Jak zapowiedzieli pomysłodawcy Graffiti Jam, akcja nie ma nic wspólnego z wandalizmem, z którym niektórzy utożsamiają tworzenie graffiti.
– W związku z nietrafionym, krzywdzącym i po prostu nieprzegadanym posunięciem, jakim było zniszczenie graffiti znajdującego się na warszawskim „Hall Of Fame”, ruszamy My! – tłumaczyli.
Wywalczyli swoje
W sobotę, 26 marca jako pierwsi poinformowaliśmy, że graffiti na służewieckim murze zostanie zamalowane, a na jego miejscu powstanie reklama firmy Adidas. W warszawskim środowisku związanym z kulturą hip-hop zawrzało. Grafficiarze sprzeciwili się zniszczeniu tak ważnego dla nich miejsca.
500 metrów muru zostało zamalowane czarną farbą. Oburzenie streetartowców sięgnęło zenitu. Wtedy też firma wycofała się się z projektu i dwukrotnie przeprosiła za zniszczenie graffiti.
- Potraktowaliśmy to jako szansę dla uczczenia sztuki ulicy w formie graffiti i street art. Mieliśmy najlepsze intencje, aby zwrócić uwagę na jej wyjątkowość, bez niszczenia dorobku - zapewniali przedstawiciele firmy.
Zobacz galerię zdjęć:
Mapy dostarcza Targeo.pl
aq/mz