Protest zorganizowała organizacja pozarządowa Akcja-Demokracja. Poparły ją m.in. związki zawodowe i partie polityczne, wśród nich Partia Razem, ruch Kukiz'15, SLD czy OPZZ RIOR.
Kukiz i Zandberg wśród protestujących
- Zgromadziliśmy się tu, by powiedzieć "nie" układom CETA i TTIP - mówiła otwierając demonstrację liderka Akcji-Demokracji Maria Świetlik.
Towarzyszyły jej okrzyki tłumu: "hop, hop, hop - CETA stop". Powiewały flagi Polski, Solidarności i innych organizacji. Wśród demonstrujących byli m.in. Paweł Kukiz, Adrian Zandberg czy Sławomir Izdebski.
Wcześniej z oświadczeniem wystąpiła Partia Razem. - Rząd twierdzi, że trybunały arbitrażowe zawarte w TTIP i CETA opłacają się Polsce. To bezczelne odwracanie kota ogonem. Od rozstrzygania sporów są niezawisłe sądy, a nie podejrzane instytucje tworzone pod dyktando wielkiego biznesu - podkreślił Zandberg.
Według niego Polska powinna renegocjować wszystkie układy, zawarte w latach 90., gdzie wpisany jest mechanizm rozwiązywania sporów między państwem a inwestorem.
Podkreślił, że protesty wyrażają sprzeciw wobec "neokolonialnych trybunałów arbitrażowych" i narzucaniu kształtu prawa przez korporacje.
- Nie ma zgody na to, żeby pod pretekstem układu handlowego w rzeczywistości ograniczać naszą suwerenność, ograniczać nasze demokratyczne prawo do decydowania o sobie - zaznaczył lider Razem.
Protest ma przejść przed Kancelarię Premiera.
Protesty przeciw CETA i TTIP
Utrudnienia w ruchu
Warszawiacy muszą liczyć się z utrudnieniami na ulicach. Przez kilkanaście ul. Marszałkowska była całkowicie wyłączona z ruchu (również dla autobusów i tramwajów).
Chwilę po godzinie 14.00 ruch został wznowiony, ale nadal mogą występować utrudnienia.
Umowa TTIP
Transatlantyckie partnerstwo handlowe i inwestycyjne (TTIP), jak oficjalnie nazywana jest przyszła umowa o wolnym handlu między UE a USA, ma doprowadzić do stworzenia największej strefy wolnego handlu na świecie.
Docelowo ma wykraczać dużo dalej niż dotychczasowe porozumienia handlowe, polegające jedynie na redukcji stawek celnych. Umowa w swych założeniach przewiduje usunięcie barier regulacyjnych czy wzajemne uznawanie standardów w celu obniżenia kosztów dla eksporterów, importerów i inwestorów.
Czym jest CETA?
Negocjacje w sprawie CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement) między UE a Kanadą zakończono we wrześniu 2014 roku. Komisja Europejska na początku lipca br. zaproponowała państwom członkowskim podpisanie umowy. Gdy to uczynią i przegłosuje ją Parlament Europejski, będzie ona mogła wejść tymczasowo w życie. Ostateczna ratyfikacja będzie jednak należeć do parlamentów krajów unijnych i Kanady.
Poza zniesieniem praktycznie wszystkich ceł umowa ma też przynieść likwidację barier pozataryfowych oraz liberalizację handlu usługami. Skorzystać mogą na tym np. firmy telekomunikacyjne, energetyczne, świadczące usługi bankowe, biznesowe czy ubezpieczeniowe.
Kontrowersyjna umowa
Umowa CETA wzbudza w Europie wiele kontrowersji. Obecnie największy sprzeciw organizacji społecznych i branżowych w krajach UE budzi propozycja tymczasowego stosowania układu przed ratyfikacją przez wszystkie państwa członkowskie. Po obu stronach Atlantyku krytykę wywołują też kwestie rozwiązywania sporów inwestycyjnych oraz zabezpieczenia rynków, np. rolnego.
Tymczasowe stosowanie umowy dotyczyć ma tylko relacji handlowych. Do czasu zatwierdzenia przez wszystkie kraje członkowskie zawieszona będzie inwestycyjna część umowy.
W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął uchwałę ws. CETA. Głosi ona, że "do zawarcia tej umowy i jej pełnego wejścia w życie niezbędne jest przeprowadzenie procedur jej zatwierdzenia, zgodnie z wymogami i wewnętrznym porządkiem prawnym poszczególnych państw członkowskich UE".
mart/ja/PAP